I wojna bitowa
I wojna bitowa. Trwa dużo dłużej niż ta na froncie w Ukrainie. Putin przegrywa i się dziwi
„Czym zajmuje się nasza firma IT? Dbamy o bezpieczeństwo danych naszych klientów, opracowujemy aplikacje VR i świetnie się bawimy” – mówi lektor w reklamie moskiewskiego NTC Wulkan, która równie dobrze mogłaby promować jakiś startup z Doliny Krzemowej. Roześmiani młodzi ludzie na żaglówkach, sceny z siłowni. Tę rekrutacyjną propagandę domyka motto: „Chcemy uczynić świat lepszym”. Nie do końca trafia jednak w punkt. Jak wynika z tysięcy stron tajnych dokumentów z lat 2016–21, przekazanych zachodnim mediom i analitykom przez oburzonego sygnalistę, Wulkan był współodpowiedzialny za liczne akty cyberterroru wymierzone we „wrogów ojczyzny”. Założona w 2010 r. przez kapitana Antona Markowa i majora Aleksandra Irżawskiego, absolwentów akademii wojskowej w Petersburgu, firma była na usługi siłowików z FSB oraz formacji wywiadowczych GRU (wojsko) i SWR (służba zagraniczna).
Po paru miesiącach studiowania przekazanych dokumentów analitycy Paper Trail Media – startupu śledczego z Monachium współpracującego z „Der Spiegel”, a także ponad pół setki dziennikarzy z jedenastu kluczowych światowych mediów (m.in. „Washington Post”, „Guardian” i „Le Monde”) zyskali pewność, że są to materiały oryginalne. I że trafili na informacyjną żyłę złota:wgląd w metody prowadzenia cyberwojny przez Rosję. Aby jednak zrozumieć, skąd wziął się Wulkan, cofnijmy się do roku 2004.
Wulkan wypuszcza Węża…
W listopadzie, po sfałszowaniu wyborów prezydenckich przez prorosyjskiego kandydata Wiktora Janukowycza, w Ukrainie doszło do masowych protestów, które przeszły do historii jako pomarańczowa rewolucja. Okupując kijowski Majdan z żądaniem ustąpienia uzurpatora na rzecz triumfującego w sondażach kandydata opozycji Wiktora Juszczenki, obywatele Ukrainy opowiedzieli się za zmianą politycznego kursu państwa na proeuropejski.