Nawrocki i antyszczepionkowa ignorancja. Niczym Duda – plecie, a pojęcia nie ma
W Polsce, gdzie wolność słowa oznacza dla polityków wolność od odpowiedzialności za wypowiadanie bzdur, kandydat na prezydenta Karol Nawrocki błysnął antyszczepionkową retoryką. Z dumą ogłosił niechęć do przymusu szczepień, idąc w ślady swojego prawdopodobnego idola Donalda Trumpa oraz – co w kontekście rodzimego podwórka ważniejsze – swojego poprzednika, czyli prezydenta Andrzeja Dudy. On również wyrażał sceptycyzm wobec obowiązkowych szczepień, obawiając się niepokojów społecznych.
Tymczasem za oceanem rzeczywistość brutalnie przypomina o konsekwencjach solidaryzowania się z antyszczepionkowcami i puszczania oka w ich stronę (w Polsce, jeśli chodzi o sympatie polityczne, jest to środowisko najsilniej związane z Konfederacją oraz radykalnym skrzydłem PiS). W Teksasie odnotowano wybuch epidemii odry, w wyniku której zmarło niezaszczepione dziecko. Może pan Nawrocki powinien rzucić okiem na tę historię, zanim ogłosi się kolejnym mesjaszem sanitarnej swobody, za cenę przypodobania się konfederatom?
Co naplótł Karol Nawrocki?
Karol Nawrocki stwierdził: „Jestem przeciwko przymusowym szczepieniom dorosłych, ale także dzieci, z wyłączeniem tylko chorób, które są zagrożeniem generalnym dla populacji – i znamy przypadek szczepień na palio i chorobę Heinego-Mediny (…)”.
Żeby w jednym zdaniu zrobić trzy błędy, to wyczyn, który mógłby zawstydzić nawet Andrzeja Dudę – a to już coś, biorąc pod uwagę, że obecny prezydent w kwestii szczepień osiągnął poziom godny memów na TikToku.