Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Nauka

Nadciąga niż genueński. Czy znów przyniesie nam powódź? W Polsce już intensywnie pada

Zapora i zbiornik przeciwpowodziowy Pilchowice Zapora i zbiornik przeciwpowodziowy Pilchowice Tomasz Pietrzyk / Agencja Wyborcza.pl
Do Polski zbliża się niż genueński, który w przeszłości często przynosił nam powodzie. Tym razem nie ma raczej powodów do niepokoju. Od środy może padać intensywnie, ale opady rozłożą się na większą część kraju. Nie będą też rekordowe.

W poniedziałek przez południową Polskę przeszły nawałnice. W Małopolsce ewakuowano obóz harcerski i odnotowano ponad 470 interwencji straży pożarnej. Na Podkarpaciu interwencji było 1,2 tys., przerwy w zasilaniu dotknęły blisko 80 tys. osób. Cztery osoby zostały ranne. Na wtorkowy wieczór IMGW wydał alerty I, II i III stopnia dla centralnej i wschodniej części kraju. Ostrzeżenie w związku z nawalnymi opadami deszczu i możliwymi podtopieniami wysłało także Rządowe Centrum Bezpieczeństwa.

Wszystko to sprawka frontu rozciągającego się między niżem znad Skandynawii a zmierzającym w naszą stronę niżem genueńskim. Zjawiskiem dobrze nam już znanym – to właśnie taki niż przyniósł zeszłoroczne nawalne opady i powódź na południu kraju.

Niemal każda powódź w naszej części kontynentu była wywołana przez niże genueńskie. To one sprowadziły ulewne opady i powodzie w środkowej Europie w 1997, 2002, 2010, 2014 i 2024 r.

Pięć miesięcy deszczu w jeden dzień

W lipcu 1997 r. w wielu miejscach w ciągu kilku dni spadło tyle deszczu, ile zwykle pada przez kilka miesięcy. Na czeskiej stacji Lysá Hora (Łysa Góra) w Beskidach Morawsko-Śląskich spadło od rana 4 lipca do rana 9 lipca 586 mm deszczu. Dla porównania: w Opolu spada przeciętnie 760 mm w rok.

We wrześniu ubiegłego roku na czeskiej stacji meteorologicznej w Rejvíz odnotowano 517 mm, pod Śnieżnikiem ponad 400 mm. Ekstremalnie duże opady wystąpiły także w okolicy Ostrawy (ok.

Reklama