Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Odchodzić po ludzku

Puste miejsce przy stole. Pierwsze święta po stracie

. . mat. pr.
Pierwsze święta po śmierci bliskiej osoby potrafią boleć bardziej niż ktokolwiek jest w stanie przewidzieć. Magdalena Frąckowiak psycholog Puckiego Hospicjum opowiada, dlaczego ten czas bywa tak trudny, co pomaga przejść przez niego z odrobiną ulgi i jak wspierać tych, którzy po raz pierwszy zasiądą do wigilijnego stołu z pustym miejscem.

Pierwsze święta po stracie

Pierwsze Boże Narodzenie po śmierci bliskiej osoby ma w sobie coś z bolesnego paradoksu. Świat wokół zachowuje się tak, jakby nic się nie stało: te same dekoracje, ten sam zapach pierników, te same życzenia od dawno niewidzianych znajomych. Tymczasem dla osoby w żałobie nic nie jest takie samo. – Najtrudniejsza jest nagła, fizyczna i emocjonalna nieobecność najbliższych – mówi psycholog Puckiego Hospicjum pw. św. Ojca Pio Magdalena Frąckowiak. Kontrast między wspomnieniem dawnych świąt a tym, co dzieje się teraz, może być przytłaczający. Przypomina o tym każdy rytuał, nawet jeśli nikt nie wypowiada imienia zmarłego. Wystarczy zapach choinki albo smak potrawy, którą zawsze przygotowywała ta jedna osoba.

Ekspertka zaznacza, że trudność wzmacnia presja – ta zewnętrzna i ta wewnętrzna. Oczekiwanie, że „należy być dzielnym”, nie płakać, nie odbierać innym nastroju, może zwiększyć ból. Żałobnicy często boją się również reakcji innych: niezręcznego milczenia, niechcianych pytań, poczucia, że nikt nie zrozumie ich stanu. A bywa też inaczej. – Czasem pojawia się poczucie winy: że świętuje się bez tej osoby albo że mimo smutku zdarzają się momenty radości – dodaje Frąckowiak.

Siła i ciężar tradycji

Świąteczne rytuały mają w żałobie szczególną moc. Mogą być – jak wyjaśnia psycholog hospicjum – kotwicą pamięci, która pomaga zachować więź ze zmarłym, porządkuje emocjonalny chaos, daje oparcie w czymś znanym. Mogą także stać się źródłem cierpienia, przypomnieniem, że dawniej pewne czynności robiło się wspólnie. Podtrzymywanie tradycji niektórych wzmacnia, innych – osłabia. Zwłaszcza gdy rodzina powtarza: „zróbmy wszystko tak jak zawsze”, choć „zawsze” jest w tej chwili nie do udźwignięcia.

Dlatego – jak wskazuje Magdalena Frąckowiak – warto dać sobie zgodę na zmiany. Nowe zwyczaje nie mają „wymazać” pamięci o zmarłej osobie. Przeciwnie – mają pomóc stworzyć taką formę świąt, która jest możliwa do zaakceptowania. Mniejsza skala, krótsze spotkania, prostsze menu, inny sposób spędzania czasu – to formy, które mogą odciążyć. Kojące bywa wprowadzenie symbolicznego rytuału pamięci: zapalenie świeczki, przygotowanie potrawy według dawnej receptury, dodatkowe nakrycie przy stole. Z drugiej strony – równie zdrowa bywa decyzja o świętach poza domem albo o ich skróceniu. – W żałobie dajmy sobie prawo do innych niż zwykle świąt. Autentyczność zmniejsza napięcie, tłumienie emocji je nasila – podkreśla ekspertka.

.mat. pr..

Gdy każdy przeżywa inaczej

W wielu domach pierwsze święta po stracie obnażają różnice w sposobach przeżywania żałoby. Ktoś chce „przetrwać” Boże Narodzenie, jakby było zwyczajnym weekendem. Ktoś inny – przeciwnie – potrzebuje możliwie tradycyjnej oprawy, bo tylko ona daje mu poczucie stabilności. – Najgorsze jest wzajemne przekonywanie się, że jedna droga jest lepsza od drugiej – mówi psycholog. Lepsze jest uznanie: „widzę, że potrzebujemy tych świąt inaczej”.

Rozwiązaniem bywa kompromis: plan, na który złożą się elementy obu stron. Krótsza kolacja, mniej gości, rozłożenie świąt na części – wspólną i osobną. Czasem najlepszym wyjściem jest „delikatna separacja potrzeb”: symboliczny moment razem, a potem każdy realizuje swoją wersję świąt. To nie jest porażka rodziny, ale uznanie, że żałoba jest procesem, który każdy przechodzi inaczej.

Emocje, których nie warto tłumić

Wiele osób w święta stara się „nie psuć atmosfery”, ukrywając łzy, smutek czy rozdrażnienie. Magdalena Frąckowiak podkreśla, że taka strategia przynosi krótkotrwałą ulgę, ale długofalowo wzmacnia cierpienie. Tłumione emocje „wychodzą” w ciele: napięciem mięśni, bólem głowy, bezsennością. Pogarszają relacje – bo dystansują, wprowadzają niejasność, zmieniają sposób komunikacji. Otoczenie, widząc pozorny spokój, często przestaje proponować wsparcie, co tylko zwiększa samotność.

Jednocześnie smutek może współistnieć z dobrymi chwilami – zauważa psycholog. Żałoba nie jest linią prostą, a raczej falą. Obok rozpaczy pojawiają się przebłyski radości czy ulgi. Poczucie winy, które towarzyszy tym lepszym momentom, wynika często z lojalności wobec zmarłego („jeśli cierpię, to znaczy, że kochałem”) albo z lęku przed oceną bliskich. Tymczasem te krótkie chwile są potrzebne – chronią psychikę przed przeciążeniem.

.mat. pr..

Jak wspierać w pierwsze święta

Towarzyszenie osobie w żałobie nie polega na pocieszaniu ani „naprawianiu” jej emocji. Chodzi raczej o dyskretne bycie obok. Konkretna pomoc – „przyjadę po ciebie”, „zrobię zakupy” – zamiast ogólnych deklaracji. Uznanie uczuć: „masz prawo czuć się tak, jak się czujesz”. Zaproszenie bez presji, z możliwością zmiany planów nawet w ostatniej chwili. Psycholog przestrzega przed zdaniami typu: „będzie dobrze”, „czas leczy rany”, „inni mają gorzej”. Te słowa minimalizują ból. Znacznie większą siłę mają gesty: wspólne zapalenie świeczki, gotowość do wysłuchania, brak ocen.

Kiedy potrzebna jest pomoc

Żałoba, choć bolesna, zwykle naturalnie się zmienia. Emocje łagodnieją, codzienność powoli wraca na swoje miejsce. Nie zawsze jednak tak się dzieje. Magdalena Frąckowiak zwraca uwagę, że sygnałem ostrzegawczym jest ból, który nie słabnie wraz z upływem czasu i wciąż uniemożliwia normalne funkcjonowanie. Niepokoi także wycofanie, izolacja, problemy ze snem i apetytem, uporczywe poczucie winy, intensywny lęk czy objawy depresyjne. Ryzykowne zachowania, nadużywanie substancji, skrajne idealizowanie zmarłego lub przeciwnie – zaprzeczanie faktom – również mogą wskazywać, że warto zwrócić się do specjalisty. Nie dlatego, że coś „jest nie tak”, ale żeby nie dźwigać ciężaru samotnie.

Dzieci i ich przeżywanie straty

Dzieci, podobnie jak dorośli, reagują falami. Mogą się bawić, a chwilę później płakać. Wiele zależy od wieku i zrozumienia nieodwracalności śmierci. W święta potrzebują stabilności: stałych elementów dnia, rytuałów, bliskości. Potrzebują też jasnych, dostosowanych do wieku odpowiedzi. Unikanie tematu śmierci budzi w nich lęk; otwartość daje poczucie bezpieczeństwa. Dobrym pomysłem są proste rytuały pamięci: ozdoba z imieniem, wspólne zdjęcia, symboliczna świeczka.

Czy czas naprawdę leczy

Czas sam z siebie nie leczy, ale daje przestrzeń, w której proces leczenia może się wydarzyć – podsumowuje psycholog. Pierwsze święta są najtrudniejsze. Drugie – choć nadal bolesne – przynoszą już znajomość własnych reakcji i pierwsze nowe tradycje.
W kolejnych latach smutek staje się łagodniejszy, częściej powiązany z dobrą pamięcią niż z rozpaczą. Żałoba nie znika, ale zmienia swoje miejsce w życiu – jak ktoś, kto odszedł,
a mimo to pozostaje częścią rodzinnej opowieści.

Materiał przygotowany przez Puckie Hospicjum pw. św. Ojca Pio.

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Pomówmy o telefobii. Dlaczego młodzi tak nie lubią dzwonić? Problem widać gołym okiem

Chociaż młodzi niemal rodzą się ze smartfonem w ręku, zwykła rozmowa telefoniczna coraz częściej budzi w nich niechęć czy wręcz lęk.

Joanna Podgórska
07.12.2025
Reklama