Joanna Solska: – Kiedy człowiek zaczął majstrować przy genach?
Tomasz Twardowski: – Zawsze to robił, żadna roślina czy zwierzę, hodowane przez człowieka, nie są dziś takie same jak 500 czy 10 tys. lat temu. W niezmienionej postaci zachowały się tylko niektóre płazy, gady, ryby i grzyby leśne. Ale już na przykład łosoś, pstrąg czy zupełnie nowe odmiany ryb, takie jak panga, są rezultatem majstrowania przy genach. To efekt krzyżowania jednych odmian z innymi, żeby uzyskać takie, które szybciej rosną i przyniosą większy zysk hodowcy.
Karp królewski, którego kupujemy chętniej, bo prawie nie ma łusek, też został zmajstrowany?
Zapewne tak. Tylko że hodowca szuka intuicyjnie i patrzy, co z tego wyniknie. Wie pani, jak uzyskano czarne tulipany? Przez naświetlanie pola z żółtymi kwiatami bombą kobaltową, której promieniowanie powoduje mutację genów. Tylko że hodowca nie wie, jakie geny uległy mutacji. Genetyk by wiedział. Gdyby prof. Pieniążek nie majstrował przy genach, jabłka w lutym byłyby luksusem. Stare jabłonie, które pamiętam jeszcze ze swojego dzieciństwa, były wielkie, ale rodziły o wiele mniej owoców i w dodatku co dwa lata. Jabłka miały cieniutką skórkę, co powodowało, że nie nadawały się do przechowywania. Dzisiejsze jabłonie są małe, jabłka można zbierać przemysłowo, rodzą dużo owoców, a gruba skórka pozwala przechowywać je do następnego sezonu. Pokojowa Nagroda Nobla dla Normana Borlauga w 1972 r. też została przyznana za wyhodowanie klasycznymi metodami pszenicy mającej krótkie źdźbła i gruby, pełen ziaren kłos. Czyli, w uproszczeniu, za wyselekcjonowanie informacji genetycznej z odmiany dającej wysoki plon i wszczepienie jej do odmiany niskorosnącej.
W Polsce w ostatnich latach najbardziej zmieniły się świnie, te obecne mają o wiele mniej tłuszczu.