Do centrum sztuki Yerba Buena w Palo Alto ściągnęli fani z całego świata. 2 marca firma Apple pokazała nową wersję iPada, najpopularniejszego na świecie tabletu, czyli podręcznego komputera z dotykowym ekranem. Od kwietnia 2010 r. koncern sprzedał 15 mln iPadów pierwszej wersji, zajmując 80 proc. nowego rynku. Niespełna rok później wypuszcza na rynek nowy model z dwukrotnie szybszym procesorem, dziewięciokrotnie szybszą grafiką, a przy tym o jedną trzecią cieńszy i wyposażony w dwie kamery. Nie na darmo Apple uchodzi za pierwszą firmę technologiczną świata – o jej innowacyjności świadczą nie tylko rewolucyjne produkty, ale też zdolność ulepszenia ich w krótkim czasie. Konkurencja, która wkracza właśnie na rynek tabletów, została znowu daleko w tyle.
Ale prawdziwą niespodzianką imprezy było pojawienie się Steve’a Jobsa. Gdy w połowie stycznia 56-letni prezes Apple’a ogłosił, że idzie na bezterminowy urlop zdrowotny, akcje koncernu gwałtownie straciły na wartości. Jobs już dwa razy był na zwolnieniu – w 2004 r. wykryto u niego nowotwór trzustki, jedną z najgorszych odmian raka, dwa lata temu otrzymał przeszczep wątroby. W połowie lutego w Internecie pojawiło się amatorskie nagranie pokazujące wychudzonego Jobsa na parkingu, jak chwiejnym krokiem idzie do samochodu. Widziano go też w Stanford Cancer Center, gdzie na raka trzustki leczył się zmarły niedawno aktor Patrick Swayze. Udział w prezentacji nowego iPada miał uspokoić inwestorów, którzy obawiają się, że Jobs ma nawrót choroby i może wkrótce umrzeć.
Właściciele akcji są podenerwowani, bo Apple jest dziś drugą korporacją świata pod względem wartości giełdowej.