Szymon Tabakiernik nie kryje satysfakcji: – Chcieli nas nabić w butelkę. Myśleli, że z głupimi wieśniakami mają do czynienia. A my pokazaliśmy wielkiej spółce giełdowej środkowy palec. Spór rozgorzał między Polskim Górnictwem Naftowym i Gazownictwem oraz nadmorską gminą Kosakowo (około 13 tys. mieszkańców).
Tabakiernik jest gminnym radnym, a zarazem jednym z większych tutejszych pracodawców. Należał do inicjatorów referendum, które nazwano gazowym. Pytanie referendalne brzmiało tak zawile, że trzeba było uświadamiać mieszkańców, by pojęli, o co chodzi. („Czy jesteś za pozostawieniem obecnych zapisów studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Kosakowo, dotyczących terenów na północ od kanału zrzutowego oczyszczalni ścieków, i w konsekwencji za uchyleniem Uchwały Nr LXVII/64/Rady Gminy Kosakowo z dnia 12 sierpnia 2010 roku o przystąpieniu do jego zmiany”). Chodziło o to, czy ludzie chcą, by PGNiG ulokowało w ich gminie swoje następne wielkie inwestycje. Niby proste. Ale jeśli ktoś był gazowym planom przeciwny, to na karcie do głosowania powinien zaznaczyć „tak”.
Bogactwo uciążliwości
Gminę Kosakowo łączą z Gdynią miejskie autobusy. Kursują aż do Rewy, dawnej wsi rybackiej, która stała się mekką wind- i kitesurferów. Zjeżdżają tu z całej Polski, żeby korzystać z przyjaznych płytkich wód Zatoki Puckiej. Latem rewski szperk (po kaszubsku cypel) oblegają tłumnie gdynianie. Osiedlają się w gminie liczni uchodźcy z miasta. Nęci ich widok morza, bliskość plaż, kontakt z przyrodą – gmina szczyci się największym siedliskiem mikołajka nadmorskiego w Europie i ptasimi rezerwatami (w tym dużą kolonią czapli siwej).