Polską energetyką rządzi dziś wielka trójka. Tworzą ją prezes PKN Orlen Daniel Obajtek, prezes Grupy PGE Wojciech Dąbrowski i minister pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski. To oni mają wyprowadzić polską energetykę z epoki węgla. Dokąd ją zaprowadzą?
„Wielki koncern multienergetyczny” – gdy do Orlenu i Energi dodamy Lotos i PGNiG – brzmi podniecająco, ale zapewne najbardziej dla Daniela Obajtka.
Odejście Piotra Woźniaka z PGNiG otwiera możliwość przekierowania dotychczasowej polityki koncernu na bardziej prorynkową i mniej antyrosyjską.
Jerzy Kwieciński, były minister finansów, a wcześniej inwestycji i rozwoju, został nowym prezesem PGNiG. To wiadomość, która zapewne bardziej zainteresuje pisoznawców i analityków sceny politycznej niż inwestorów giełdowych i ludzi z branży gazowej.
Dlaczego mieszkańcom nadmorskiego Kosakowa przeszkadza, że morze jest słone?
Problem z oceną polityki gazowej PGNiG jest taki, że wszystko okryte jest tajemnicą. Musimy wierzyć, że rosyjski gaz jest piekielnie drogi, a amerykański śmiesznie tani. Nikt nie chce pokazać konkretnych umów, bo to tajemnica handlowa.
Polska, Ukraina i USA podpisały porozumienie o współpracy na rzecz wzmocnienia regionalnego bezpieczeństwa dostaw gazu ziemnego. To deklaracja intencji, kłopot tylko taki, że każdy uczestnik gazowego trójkąta intencje ma nieco inne.
Wiara, że Amerykanie będą nam sprzedawali gaz wyjątkowo tanio, bo w Białym Domu tak zdecydowano, a Polska jest ważnym sojusznikiem USA, jest sporą naiwnością.
Rząd PiS chce uniezależnić Polskę i kraje naszego regionu od rosyjskiego Gazpromu, tworząc w Polsce hub gazowy, czyli wielkie centrum handlu norweskim i amerykańskim gazem ziemnym. Ile to będzie kosztowało i kto za to zapłaci?
Odtajnienie raportu Najwyższej Izby Kontroli z 2013 r. o zaniedbaniach w trakcie negocjacji gazowych z Gazpromem ułatwi PiS zdyskredytowanie rządów PO-PSL.