Prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Paweł Majewski złożył rezygnację ze stanowiska. Tyle dowiadujemy się z niezwykle lakonicznego, oficjalnego komunikatu państwowej spółki gazowej. Majewski to już trzeci prezes PGNiG od 2020 r., który nagle żegna się ze stanowiskiem. I to w samym środku toczącej się tuż za granicami wojny, która czyni kluczowymi sprawy zaopatrzenia w gaz, uniezależniania się od Rosji i szukania alternatywnych źródeł zaopatrzenia. Teraz to już naprawdę chodzi o nasze bezpieczeństwo energetyczne, więc dobrze by było, gdyby PGNiG był kierowany przez osobę, która nie musi się dowiadywać od pracowników, gdzie dziś pracuje i o co z tym gazem chodzi.
Czytaj także: Czy Polska przestanie importować gaz, ropę i węgiel z Rosji?
Wojna domowa w PiS
Wygląda na to, że Paweł Majewski nie wytrzymał wojennego napięcia. I nie o wojnę w Ukrainie tu chodzi, ale o wojnę domową w PiS. Bo Majewski trafił do PGNiG za sprawą prezesa Orlenu Daniela Obajtka i za sprawą Obajtka musi się ze stanowiskiem pożegnać. Nie pytajcie, jak to możliwe, że o obsadzie jednej spółki Skarbu Państwa decyduje prezes drugiej spółki. Po prostu możliwe, bo tu chodzi o Obajtka, osobę, z którą musi się liczyć nawet premier. Obajtek ma dziś cel, który sam sobie wyznaczył: chce stworzyć multienergetyczny koncern, łącząc Orlen z Lotosem i PGNiG.