Nacjonalizują, bo sprywatyzują
Po co PiS-owi wielkie państwowe monopole? Obajtek jest tu tylko narzędziem
JOANNA SOLSKA: – W których krajach UE prąd i gaz są droższe niż w Polsce?
GRZEGORZ ONICHIMOWSKI: – To zależy dla kogo. Jeśli chodzi o ceny energii dla gospodarstw domowych, to u nas były i są niższe niż np. w Niemczech.
Ale to cena sztuczna, polityczna; została zamrożona, ale kiedyś trzeba będzie ją odmrozić. Ceny dla przedsiębiorstw są kilkakrotnie wyższe.
Jeśli chodzi o ceny gazu i prądu dla przedsiębiorstw, to w Polsce są one najwyższe. I nie jest to wynik obiektywnego wzrostu kosztów, ale odmiennego sposobu myślenia rządów. W większości krajów UE cena dla biznesu też jest w pewnym sensie polityczna, ponieważ ich rządy starają się chronić gospodarkę i nie dopuszczają do nadmiernego wzrostu cen. U nas ważniejsze jest, aby polskie rodziny miały poczucie, że władza o nie dba. Niemcy wychodzą z założenia, że gospodarstwa domowe udźwigną wyższe rachunki za energię, jeśli ludzie będą mieli pracę. Więc przemysł musi mieć ceny prądu i gazu niższe niż w innych krajach. Dlatego je chronią.
Ceny gazu w Polsce mogą być konkurencyjne bez pomocy państwa. Powtarzam: koszty jego pozyskania nie uzasadniają obecnych cen. To wina naszego rządu, ponieważ zbudował na rynku gazu monopol, który w czasie wojny umacnia.
Europejskie ceny gazu kształtują się na holenderskiej giełdzie TTF, nasze także od nich zależą.
Niezupełnie – na największej w Europie giełdzie TTF i na naszej Towarowej Giełdzie Energii ceny mają ten sam poziom. Ale PGNiG po cenach zależnych od kursów TTF kupuje nie więcej jak 40 proc. potrzebnego nam gazu. Reszta pochodzi albo z krajowego wydobycia, to ok. 20 proc. i tam koszty stanowią zaledwie ułamek obecnej ceny, albo z importu LNG z Ameryki czy Kataru, za który także płacimy mniej.