Rynek

Nacjonalizują, bo sprywatyzują

Po co PiS-owi wielkie państwowe monopole? Obajtek jest tu tylko narzędziem

„PiS, na razie, pozwala ludziom takim jak Obajtek świetnie zarabiać. Przymyka oko na transakcje budzące niepokój, niejasne”. „PiS, na razie, pozwala ludziom takim jak Obajtek świetnie zarabiać. Przymyka oko na transakcje budzące niepokój, niejasne”. Sylwia Markieta
PiS, na razie, pozwala ludziom takim jak Obajtek świetnie zarabiać. Przymyka oko na transakcje budzące niepokój, niejasne. Ale te osoby świetnie się orientują, że to nie ich uwłaszczenie na publicznym majątku jest celem patii rządzącej. Rozmowa z Grzegorzem Onichimowskim, ekspertem rynku energetycznego, o tym, do czego władzy potrzebne są monopole.
Grzegorz Onichimowski Grzegorz Onichimowski

JOANNA SOLSKA: – W których krajach UE prąd i gaz są droższe niż w Polsce?
GRZEGORZ ONICHIMOWSKI: – To zależy dla kogo. Jeśli chodzi o ceny energii dla gospodarstw domowych, to u nas były i są niższe niż np. w Niemczech.

Ale to cena sztuczna, polityczna; została zamrożona, ale kiedyś trzeba będzie ją odmrozić. Ceny dla przedsiębiorstw są kilkakrotnie wyższe.
Jeśli chodzi o ceny gazu i prądu dla przedsiębiorstw, to w Polsce są one najwyższe. I nie jest to wynik obiektywnego wzrostu kosztów, ale odmiennego sposobu myślenia rządów. W większości krajów UE cena dla biznesu też jest w pewnym sensie polityczna, ponieważ ich rządy starają się chronić gospodarkę i nie dopuszczają do nadmiernego wzrostu cen. U nas ważniejsze jest, aby polskie rodziny miały poczucie, że władza o nie dba. Niemcy wychodzą z założenia, że gospodarstwa domowe udźwigną wyższe rachunki za energię, jeśli ludzie będą mieli pracę. Więc przemysł musi mieć ceny prądu i gazu niższe niż w innych krajach. Dlatego je chronią.

Ceny gazu w Polsce mogą być konkurencyjne bez pomocy państwa. Powtarzam: koszty jego pozyskania nie uzasadniają obecnych cen. To wina naszego rządu, ponieważ zbudował na rynku gazu monopol, który w czasie wojny umacnia.

Europejskie ceny gazu kształtują się na holenderskiej giełdzie TTF, nasze także od nich zależą.
Niezupełnie – na największej w Europie giełdzie TTF i na naszej Towarowej Giełdzie Energii ceny mają ten sam poziom. Ale PGNiG po cenach zależnych od kursów TTF kupuje nie więcej jak 40 proc. potrzebnego nam gazu. Reszta pochodzi albo z krajowego wydobycia, to ok. 20 proc. i tam koszty stanowią zaledwie ułamek obecnej ceny, albo z importu LNG z Ameryki czy Kataru, za który także płacimy mniej.

Polityka 10.2023 (3404) z dnia 28.02.2023; Rynek; s. 40
Oryginalny tytuł tekstu: "Nacjonalizują, bo sprywatyzują"
Reklama