Kraków za Matejką
Matejko pożarty przez Pendolino? Już tysiące osób podpisały petycję w obronie taniego pociągu
Już ponad pięć tysięcy podpisów zebrali w Krakowie obrońcy pociągu interREGIO „Jan Matejko”, który nie przeżył zmiany rozkładu jazdy. Powody jego odejścia są bardzo różne, w zależności od źródła.
Miłośnicy kolei uważają, że Matejko został pożarty przez Pendolino, bo z powodu wprowadzenia nowych składów zabrakło dla niego miejsca na torach. Ministerstwo Infrastruktury broni się i podkreśla, że pociąg był deficytowy, a uruchamiająca go spółka Przewozy Regionalne jest w fatalnej sytuacji finansowej i musi oszczędzać, na czym się da. Prawda zapewne leży pośrodku.
Przewozy Regionalne rzeczywiście czekają na państwową kroplówkę po fatalnie przeprowadzonej reformie kolei sześć lat temu. Same zdecydowały o likwidacji części połączeń interREGIO w nowym rozkładzie, chociaż cieszyły się one sporą popularnością, ale rząd nie chciał ich dotować. Można jednak mieć wątpliwości, czy Przewozy Regionalne chciały zlikwidować akurat Matejkę, znane połączenie Warszawy i Krakowa, lubiane zwłaszcza przez studentów.
Dla fanów spiskowych teorii sprawa jest prosta – Matejko musiał zniknąć, żeby więcej mogła zarobić spółka PKP Intercity, uruchamiająca pociągi Pendolino. Tam najtańsze bilety zaczynają się co prawda od 49 zł, ale trzeba je kupować ze sporym wyprzedzeniem, a maksymalna cena może wynieść nawet 150 zł. Matejko kosztował niespełna 60 zł, nawet gdy bilet kupowało się tuż przed odjazdem. Kto miał zniżkę studencką, ten jechał jeszcze o połowę taniej, a do tego dużo szybciej niż autobusem czy nawet samochodem.
Zamieszanie wokół Matejki pokazuje, że Polacy chcą przede wszystkim pociągów szybkich i tanich, a na komforcie zależy im już zdecydowanie mniej.