W lipcu i sierpniu tego roku przez kilka tygodni w kraju nie było deszczu. Ogromne straty poniosło rolnictwo. Po raz pierwszy od czasów PRL Polskie Sieci Elektroenergetyczne 10 sierpnia ogłosiły 20. stopień zasilania, bo rekordowo niski poziom wody w rzekach i jeziorach utrudniał chłodzenie energetycznych bloków. Przez dwa dni największe zakłady przemysłowe kraju w praktyce miały przymusową przerwę. Ministerstwo Rolnictwa szacuje, że susza zniszczyła milion hektarów upraw. Do połowy sierpnia było dwa razy więcej pożarów lasów niż w całym 2014 r. Do ich gaszenia włączone zostało wojsko. Cieszyli się tylko właściciele hoteli i urlopowicze. Słowem, lato dało nam popalić.
Niestety, nie można się pocieszać, że tegoroczne upały to klimatyczny incydent, że w przyszłości będzie znośniej, a deszczu tyle, ile trzeba. Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu (IPCC) ocenia, że średnia temperatura na powierzchni Ziemi w tym stuleciu może wzrosnąć, według pesymistycznego scenariusza, o 6,4 st. C.