Rynek

W weekendy nie kupuj!

Ten podatek miał być batem na obce hipermarkety, a będzie...

. . Arne Trautmann / PantherMedia
Nowy podatek obejmie wszystkie większe sklepy, także te internetowe. Do tego ma nas zniechęcić do robienia zakupów nie tylko w niedziele, ale nawet soboty.

Jak na planowane zaledwie dwa miliardy złotych rocznego przychodu nowy podatek od handlu to skomplikowane przedsięwzięcie, wzbudzające już ogromne emocje, także wśród samych handlowców. W poniedziałek Ministerstwo Finansów przedstawiło projekt ustawy, z którego z pewnością nikt nie będzie do końca zadowolony. Jednak z ulgą mogą odetchnąć ci najwięksi – zagraniczni giganci, którzy mieli być głównymi ofiarami daniny.

Tymczasem podstawowa stawka dla Biedronki, Carrefoura czy Tesco wyniesie tylko 1,3 proc. ich obrotów. A przecież spekulowano, że górna stawka podatku wyniesie 2, a może nawet 3 proc. obrotów. Mniejsi zapłacą 0,7 proc., a zwolnione zostaną sklepy z obrotami rocznymi poniżej 18 mln złotych. Te niech się nie cieszą za szybko – giganci zadbają, żeby i one ucierpiały, płacąc więcej w hurtowniach, na których Biedronka i spółka wymuszą lepsze warunki współpracy.

Dodatkowo w projekcie znalazł się kuriozalny zapis o specjalnej stawce 1,9 proc. dla przychodów z handlu weekendowego. O ile można by zrozumieć „karny” podatek za wciąż dozwolony handel w niedzielę (chociaż „Solidarność” liczy, że posłowie niedługo poprą proponowany przez nią zakaz), to już naprawdę absurdalne jest obciążenie wyższym podatkiem sobotniego handlu. Sobota przecież jest tradycyjnie dniem robienia zakupów dla osób pracujących od poniedziałku do piątku, a zatem większości społeczeństwa. Czy zatem czekają nas ceny weekendowe wyższe od tradycyjnych? Pewnie nie, ale sieci handlowe na pewno będą próbowały bardziej niż do tej pory zachęcać do robienia zakupów w środku tygodnia.

Nowego podatku bardzo bał się polski handel internetowy, szybko rosnący, ale będący wciąż na dorobku. Na początku miał być z dodatkowej daniny zwolniony, ale widocznie jego lobbyści przegrali w starcie z lobbystami opłaconymi przez sieci tradycyjne. Ciekawe, czy czeka nas exodus polskich sklepów internetowych do Czech albo na Słowację? Nasz fiskus na takiej operacji więcej może ostatecznie stracić niż zyskać. Nie wiadomo również, co na temat podatku powie Komisja Europejska, która ten węgierski, również progresywny, skutecznie zablokowała.

Pozostaje najważniejsze pytanie: czy wzrosną ceny? Rząd przekonuje oczywiście, że nie, ale podobnie miało być w przypadku podatku od bankowych aktywów. Ten jeszcze nie wszedł w życie, a banki już przypuściły prawdziwy szturm na portfele klientów. Handlowcy nowy podatek odczują w dużo mniejszym stopniu niż bankowcy, zatem ich reakcja też będzie spokojniejsza. Jednak nie miejmy złudzeń: na pewno go sobie jakoś odbiją. Mają przy tym tyle różnych narzędzi, że możemy nawet tego nie zauważyć.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną