Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

OFE znikną. PiS przeprowadzi własny „skok na kasę”

Flickr CC by 2.0
PiS postanowił nie tylko zapomnieć o swoich wcześniejszych przekonaniach, ale też posunął się dużo dalej w demontażu polskiej gospodarki. Jakie będą efekty działań prezesa?

„Skok na kasę”, „grabież prywatnych pieniędzy przyszłych emerytów”, „demontaż OFE” – te wszystkie oskarżenia już padły, kiedy rząd PO-PSL postanowił, że fundusze emerytalne nie mogą zarabiać na obligacjach skarbu państwa i część naszych składek do drugiego filara po prostu zapisał na indywidualnych kontach w ZUS. Dlatego tego, co zapowiedział prezes Jarosław Kaczyński i powtórzył wicepremier Mateusz Morawiecki na giełdzie, nie ma jak nazwać. A do obecnej sytuacji tamte określenia pasują o wiele bardziej niż wtedy.

Z tego, co zapowiadają rząd i prezes, wynika, że OFE znikną. Znika drugi kapitałowy filar oszczędności zbieranych na przyszłe emerytury. Ale w OFE, których ma już nie być, są przecież akcje polskich przedsiębiorstw notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych. Sporej wartości, bo około 140 mld zł.

Te akcje jeszcze przed rokiem warte były więcej, teraz są mniej. Tym razem to jednak nie jest wina PTE (Powszechnych Towarzystw Emerytalnych), ale rządu. Bo OFE inwestowały głównie w przedsiębiorstwa największe (firmy z WIG 20), a te są w większości kontrolowane przez państwo.

Kiedy więc nowy rząd bogatym do niedawna koncernom energetycznym kazał ratować upadające kopalnie, wartość ich akcji gwałtownie stopniała. Zmalała też wartość rynkowa banków. Nie tylko z powodu nałożonego na nie podatku, ale (głównie) obietnicy ratowania posiadaczy kredytów we frankach.

Inwestorzy uznali, że te posunięcia są nieracjonalne i nie służą rozwojowi przedsiębiorstw. Oznaczało to więc, że na akcjach tych firm nie zarobią i zaczęli się ich pozbywać. Dlatego nasze oszczędności w OFE stopniały, a decyzje rządu odbiły się na wysokości przyszłych emerytur.

Z tego, co powiedział na GPW wicepremier Morawiecki, wynika, że ciąg dalszy wcale nie będzie lepszy.

Reklama