Węgiel pod bożym parasolem
Zmiany w górnictwie. Katowicki Holding Węglowy zostanie włączony do PGG. Co dalej?
Wszyscy wiedzą, że po zawierzeniu Opatrzności Bożej Grupy Energa akcje tego energetycznego koncernu wzniosły się ku górze. Może nie od razu niebotycznie, ale jednak.
Mówią na mieście, że o podobnym zabiegu myśli się w węglowych spółkach, w których za cuda do tej pory odpowiadał państwowy właściciel. Nadal dwoi się teraz, troi i niemal czworzy, ale słabsi optymiści spuścili z tonu i dopuszczają natrętną myśl, że tym razem może nie poradzić. A wiadomo – jak trwoga…
Wprawdzie ks. Andrzej Luter u Kuźniara wyraził jasno i dobitnie swoje zniesmaczenie obarczaniem Bożej Opaczności funkcją reklamową – nawet na najwyższym szczeblu – ale co on tam wie.
Katowicki Holding Węglowy wprowadza zmiany
Bo jeśli idzie o węgiel, to boska ingerencja jest jeszcze bardziej pożądana niż w Enerdze. Otóż Katowicki Holding Węglowy, borykając się z finansowymi problemami, został zmuszony do czynów radykalnych – rozłożył na raty wypłatę tzw. czternastki za rok 2016. Ta dodatkowa pensja, ustanowiona jeszcze za Wojciecha Jaruzelskiego, stanowiła nagrodę z wypracowanego zysku.
Potem włączono ją do górniczych układów – i tak wrosła w system wynagrodzenia, stając się jej stałym elementem i zatracając po drodze swoją istotę. O istocie nikt już właściwie nie pamięta. Ta niepamięć odrzuca w kąt drobny fakt, że KHW ma 2,5 mld zł długów, a tylko za ubiegły rok straty netto sięgnęły 200 mln zł. Nieoficjalnie mówi się, że na „czternastkę” potrzeba tylko około 100 mln zł.
Banki nie pożyczą, więc pieniądze weźmie się z bieżącej sprzedaży węgla. Długów się nie spłaca – po cholerę, jak i tak niebawem dokonany zostanie w górnictwie wielki manewr organizacyjno-finansowy, kolejne abrakadabra, czyli cud mniemany.