Rynek

Samotna sosna na wyrębie

Jan Szyszko chciał zmian ws. emisji CO2. Ale w UE już nikt nie liczy się z jego zdaniem

Europa w sprawach klimatycznych jest coraz bardziej zjednoczona i radykalna. Nikogo do naszych racji nie jesteśmy już w stanie przekonać. Europa w sprawach klimatycznych jest coraz bardziej zjednoczona i radykalna. Nikogo do naszych racji nie jesteśmy już w stanie przekonać. Facebook
Państwa UE uzgodniły wspólne stanowisko ws. emisji CO2 do atmosfery, zupełnie ignorując postulaty polskiego ministra środowiska. Dlaczego?

Rada unijnych ministrów środowiska uzgodniła reformę systemu handlu emisjami CO2. Polski minister środowiska Jan Szyszko próbował zablokować zmiany, ale jego głos okazał się głosem wołającego na puszczy. Wszyscy wiedzą, że puszczę wycina, więc na forum UE z jego głosem nikt się nie liczy.

Jak działa system handlu emisjami EU-ETS?

Unijny system handlu emisjami EU-ETS został stworzony po to, by stosując mechanizmy ekonomiczne, skłaniać firmy emitujące do atmosfery najwięcej gazu cieplarnianego CO2, by emitowały go jak najmniej. Dlatego prawo do emisji każdej tony gazu trzeba kupić. Prawa do emisji są dzielone na kraje, a te przydzielają je firmom. Handluje się nimi na giełdach. Początkowo firmy dostawały je za darmo, a tylko część musiały kupować. Z czasem zakładano, że przejdziemy na wyłącznie kupowane uprawnienia.

Pieniądze z handlu trafiają do budżetów poszczególnych państw i mają być przeznaczane na rozwój gospodarki niskoemisyjnej. Polska była zawsze wrogiem tego systemu, bo polski przemysł i energetyka emitują wyjątkowo wiele CO2. Zwłaszcza elektrownie pracujące na węglu brunatnym i kamiennym, które są podstawą naszej energetyki.

Polska wywalczyła więc, że nasze elektrownie mogły dostawać dużą część uprawnień za darmo.

Reklama