Ryanair uziemiony?
Związki zawodowe Ryanaira stawiają żądania i grożą paraliżem na lotniskach
Jeszcze kilka lat temu taka sytuacja była nie do pomyślenia. Zwłaszcza w szczycie letniego sezonu. Ryanair, a dokładniej jego kontrowersyjny prezes Michael O’Leary, naśmiewał się z innych linii, które z powodu strajków musiały odwoływać setki lotów. O’Leary przekonywał, że w Ryanairze to nie do pomyślenia z prostego powodu – przewoźnik nie uznaje i nie będzie uznawać, ani tym bardziej negocjować z jakimikolwiek związkami zawodowymi. Dziś jest już zupełnie inaczej. W zeszłym roku Ryanair musiał zmienić swoją politykę, gdy coraz bardziej brakowało mu pilotów. Zaczął uznawać związki w poszczególnych krajach, a te poczuły się na tyle silne, że teraz stawiają kolejne żądania.
Czego domaga się personel Ryanaira w Irlandii i innych krajach Europy?
Na przykład irlandzcy piloci chcą, żeby przy decyzjach o transferach czy urlopach linia brała pod uwagę zasady starszeństwa. Ci bezpośrednio zatrudnieni w bazie w Dublinie grożą strajkiem 12 lipca. Lepszych warunków pracy i rezygnacji z zatrudniania przez agencje żądają związki reprezentujące personel pokładowy w Hiszpanii, Portugalii, Włoszech i Belgii. One również zapowiadają akcję protestacyjną. W konflikcie z Ryanairem pozostaje też związek reprezentujący niemieckich pilotów. Gdyby wszyscy się zjednoczyli, Ryanaira czekałoby naprawdę gorące lato.
Przewaga Ryanaira na pracownikami? Liczne bazy, rozproszenie związków, brak umów o pracę
Jednak na korzyść irlandzkiej linii działa fakt, że związki w różnych krajach europejskich nie były dotąd w stanie się porozumieć i zorganizować wspólnej akcji. Pojedyncze protesty miały do tej pory niewielką skalę i doprowadzały najwyżej do pewnych opóźnień.