Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo podpisało umowę na zakup gazu ziemnego LNG z firmą Cheniere Marketing International. Umowa ma obowiązywać przez 24 lata. To już kolejny kontrakt długoterminowy na dostawy LNG z USA.
Wcześniej PGNiG podpisał umowę z firmą Ventrue Global LNG. Jednak podpisanie kontraktu z Cheniere miało wyjątkowo uroczysty charakter. Odbyło się w Warszawie z udziałem sekretarza ds. energii USA Ricka Perry′ego i prezydenta Andrzeja Dudy. To taki odpowiednik kontraktu jamalskiego z lat 90. Nie tylko ze względu na podobnie uroczysty charakter polityczno-gospodarczej ceremonii, ale i ze względu na długotrwałość obowiązywania. Amerykański gaz ma zastąpić rosyjski, kiedy zakończą się nasze jakiekolwiek kontakty handlowe z Gazpromem.
Pierwsze dostawy gazu z USA już w przyszłym roku
W latach 2019–22 łącznie dotrze do Świnoujścia ok. 0,52 mln ton LNG, czyli ok. 0,7 mld m sześc. gazu po regazyfikacji. W latach 2023–42 łączny wolumen importu osiągnie ok. 29 mln ton (ok. 39 mld m sześc. po regazyfikacji). Oznacza to, że co roku PGNiG będzie kupować 1,95 mld m sześc. gazu. Dziś Polska zużywa ok. 16 mld m sześc.
Również „Gazeta Wyborcza” jest pod wrażeniem i po raz kolejny zacytowała słowa prezesa PGNiG Piotra Woźniaka o tym, że amerykański gaz będzie 20–30 proc. tańszy niż rosyjski. Problem polega jednak na tym, że nie wiemy, ile PGNiG płaci dziś za gaz rosyjski i ile będzie płacił za amerykański. To tajemnica kontraktów. Zresztą w umowach nie zapisuje się konkretnych kwot, a jedynie formułę cenową, czyli metodę wyliczania cen za bieżące dostawy. Trudno przecież, by Amerykanie zgodzili się na formułę „cena Gazpromu minus 20 proc.”.