Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

Taśmy Ardanowskiego. PiS obrywa z prawej strony, a wieś się złości

Wiceminister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski Wiceminister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski Forum
PiS zrobił wszystko, by „zamordować” na wsi ludowców. Tymczasem bolesny cios otrzymał od kandydatów na posłów z Konfederacji. To oni ujawnili nagranie, na którym minister Ardanowski stwierdza wprost, że Polska może stracić fundusze unijne na modernizację gospodarstw, bo ARiMR działa fatalnie i w ogóle nie rozpatruje wniosków o ich przyznanie.

Jan Krzysztof Ardanowski jawi się na taśmach jako osoba zupełnie inna niż ta, którą rolnicy znają ze spotów wyborczych PiS. W klipach chwali się, jak wiele jego partia zrobiła dla rolników, a na taśmach wyraża złość, że Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, odpowiadająca za rozdysponowanie funduszy unijnych, działa fatalnie, co grozi utratą tych środków. Wprost też przyznaje, że po czystkach, które jego partia zrobiła w agencji, wymiatając ludzi zatrudnionych przez PSL, złego funkcjonowania agencji nie da się zwalić na poprzedników.

Nie wykonują swojej roboty nominaci Prawa i Sprawiedliwości. A chodzi o to, że wnioski o wsparcie z PROW (Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich), jakie rolnicy składali w agencji jeszcze w 2016 r., do tej pory nie zostały rozpatrzone. Mimo że cała kadra zarządzająca ARiMR, jak przyznaje minister, jest doskonale wynagradzana. Albo więc robić tego nie chce, albo nie umie.

Czytaj także: Ministerialna kariera Ardanowskiego już wisiała na włosku

Wieś złości się na PiS i ma powody

O tym, jak fatalnie działa agencja, która w obecnej siedmiolatce (2014–20) ma do rozdysponowania ok. 37 mld euro, najlepiej powinni wiedzieć ludowcy. Ale nawet Marek Sawicki, były minister rolnictwa, przyznaje, że niedobitki, których PiS jeszcze nie wyrzucił, siedzą cicho jak mysz pod miotłą, bojąc się utraty pracy. Nagranie ze spotkania ministra Ardanowskiego z władzami agencji sporządził jego uczestnik i przekazał je Krzysztofowi Tołwińskiemu i Marcinowi Bustowskiemu z Niezależnych Mediów Podlasia, a ci je ujawnili. Obaj panowie startują w wyborach do Sejmu z list Konfederacji. Tołwiński jest osobą doskonale w PiS znaną, w pierwszym rządzie PiS, LPR i Samoobrony był przecież... wiceministrem skarbu.

Wprawdzie Prawo i Sprawiedliwość robi wszystko, aby między nie a prawą ścianę nie wcisnęła się żadna partia, ale wśród rolników narasta rozgoryczenie i złość na PiS. Powodów jest wiele. GUS wyliczył, że dochody rolników spadły aż o 16 proc. Na nieskutecznej walce z ASF (afrykańskim pomorem świń) traci bardzo wiele gospodarstw, swoje stada świń musiało zlikwidować ponad 100 tys. – z 244 tys. zostało już tylko 137. Z obiecywanych przez Ardanowskiego pieniędzy na bioasekurację nie zobaczyli ani złotówki.

Na Podlasiu do grona niezadowolonych dołączyli plantatorzy kukurydzy, której nikt nie chce od nich kupić. Rolnicy widzą też, że z obiecywanego przez PiS wyrównania dopłat do hektara do poziomu Niemiec czy Francji, które miał załatwić polski kandydat na komisarza do spraw rolnictwa Janusz Wojciechowski, najwyraźniej nic nie wyjdzie. Wojciechowski bardzo słabo wypadł na przesłuchaniu i nie wiadomo, czy zostanie komisarzem.

Konfederacja chce podebrać głosy PiS

Powodów do niezadowolenia rolników można by wymienić dużo więcej. Konfederacja najwyraźniej próbuje ich głosy PiS-owi odebrać. Co jednak nie znaczy, że jej się to uda. Poparcie partii rządzącej jest bowiem na wsi ciągle ogromne, głosy niezadowolonych w sondażach się nie odbijają. Tajemnica tkwi w tym, że prawdziwych rolników, których dochody się kurczą, jest już na wsi niecałe 10 proc., a 500 zł na każde dziecko trafia prawie do wszystkich. Aż ponad 60 proc. przeznaczonych na ten program pieniędzy idzie właśnie na wieś.

Polska wieś już nie żyje z rolnictwa, więc spadkiem opłacalności produkcji rolnej PiS nie musi się przejmować. Na wszelki wypadek jednak TVP planuje wystąpienie prezesa w najbliższych dniach w jednym z oglądanych przez rolników programów telewizyjnych.

Czytaj także: Jak minister chce się pozbyć żubrów i bobrów

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną