Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Atomowy Sołowow. Czy to się może udać?

Czy najbogatszy polski biznesmen wybuduje w Polsce małą elektrownię atomową? Czy najbogatszy polski biznesmen wybuduje w Polsce małą elektrownię atomową? aaw / Smarterpix/PantherMedia
Polscy biznesmeni, jak choćby Jan Kulczyk czy Zygmunt Solorz-Żak, mieli już okazję przekonać się, że z prądem należy obchodzić się ostrożnie. Czy i Michałowi Sołowowi państwo wybije z głowy atomowe ambicje?

Michał Sołowow, najbogatszy polski przedsiębiorca, właściciel grupy chemicznej Synthos, podpisał wstępne porozumienie (memorandum of understanding) z GE Hitachi Nuclear Energy w sprawie budowy elektrowni jądrowej o mocy 300 MW wykorzystującej nową technologię małych reaktorów modułowych SMR. Szacowany koszt inwestycji to 1 mld dol. W świecie polskiej elektroenergetyki ta informacja wywołała szok i niedowierzanie.

Polska elektroenergetyka bez pomysłu i planów

Ze stu powodów. Dyskusja o energetyce jądrowej ciągnie się od wielu dekad, a od wielu lat trwają przygotowania do budowy pierwszej polskiej elektrowni atomowej. Kolejne rządy składają strzeliste deklaracje o tym, jak Polska wejdzie do klubu atomowego, ale konkretów nie widać. Także dziś nie zanosi się, byśmy wybudowali planowane dwie elektrownie atomowe, o których mówi PiS.

Choć partyjny strateg energetyczny Piotr Naimski deklaruje nawet, że w ciągu 20 lat powstaną nie dwa, a sześć takich obiektów, nikt w to nie wierzy, bo nie bardzo wiadomo, kto miałby je zbudować i skąd wziąć na to pieniądze. Polska wciąż nie ma polityki energetycznej ani pomysłu, jak ma wyglądać nasza elektroenergetyka.

Mały, ale własny. Desperacki pomysł na reaktor

Decyzja Sołowowa, by zainwestować we własną elektrownię atomową, jest po części reakcją na brak polityki państwa w obszarze energetycznym. Coraz częściej wielkie firmy dochodzą do wniosku, że jeśli same nie zadbają o energię, to będą balansowały nad przepaścią.

Reklama