Od początku przyszłego roku ma obowiązywać docelowy model handlu według PiS. Większe sklepy otwarte będą tylko w siedem niedziel w roku, a zamknięte w pozostałe 45. Koniec z wyjątkiem w postaci ostatniej niedzieli miesiąca, jaki miał miejsce jeszcze w tym roku. Politycy co prawda sugerują, że są skłonni do pewnych ustępstw. Pierwszym miałoby się stać poluzowanie przepisów w tzw. miejscowościach turystycznych, chociaż na razie nie wiadomo, które gminy zostałyby zaliczone do tej kategorii ani w jakim okresie roku i jakie sklepy mogłyby pracować tam w niedziele na normalnych zasadach.
Praca w niedzielę dla studentów i emerytów?
Druga sondowana wstępnie zmiana to umożliwienie pracy w niedziele studentom i emerytom w sklepach małych, czyli przede wszystkim franczyzowych. W ten sposób mieliby odzyskać możliwość dorabiania w niedzielę, jakiej PiS ich niedawno pozbawił. Kłopot w tym, że na takich korektach na pewno nie skorzystają studenci i emeryci zatrudnieni w dyskontach czy centrach handlowych. Te placówki są i pozostaną w niedziele zamknięte – to przecież filar ustawy uchwalonej przez PiS, a przeforsowanej przez „Solidarność”.
Czytaj także: Praca w niedzielę to „zgoda na obecność pogaństwa”?
„Solidarność” walczy z Żabką
I właśnie ten związek zawodowy wcale nie jest do końca zadowolony z obowiązujących przepisów. Solą w oku są dla niego zwłaszcza punkty Żabki, które dzięki określaniu się jako „placówki pocztowe” mogą pracować w niedziele bez ograniczeń i chętnie korzystają z tego rozwiązania. To, co robią, jest legalne, o czym świadczą wyroki sądów.
„Solidarność” lobbuje zatem wśród posłów PiS, aby luki w ustawie zlikwidować i zmusić Żabkę oraz sieci franczyzowe do ograniczenia pracy w niedzielę. Czynne mogłyby być tylko te punkty, w których za ladą stanie właściciel. Podobną próbę uszczelnienia zakazów związkowcy podjęli już w zeszłym roku, ale przed wyborami parlamentarnymi PiS nie chciał tematem się zajmować.
Czytaj także: Biedronka, Lidl, Orlen i Lotos – im zakaz handlu pomaga