Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Co rząd zrobi z cenami energii

ratmaner / Smarterpix/PantherMedia
Jeśli PiS znowu zamrozi rachunki za prąd, wywoła nowy konflikt z Komisją Europejską. Jeśli tego nie zrobi, da amunicję opozycji i zmniejszy szanse Andrzeja Dudy na reelekcję.

Dzisiejsze rachunki za energię elektryczną zdecydowanej większości z nas wyglądają tak jak w zeszłym roku. Stawki nie wzrosły, bo wciąż obowiązuje znowelizowana ustawa o akcyzie, czyli popularna ustawa prądowa, która zamroziła ceny energii elektrycznej na cały 2019 r. Rząd PiS przyjął ją, by nie ryzykować utraty głosów elektoratu w roku podwójnych wyborów europejskich i krajowych. Efekt zrealizowano z nawiązką. Ceny energii dla Kowalskiego nie wzrosły, a wręcz spadły (średnio o 6 proc.), a PiS odniósł dwa zwycięstwa wyborcze. Ceną za to była jednak destabilizacja całego rynku energii i chaos prawny.

Ustawa prądowa przewidywała rekompensaty dla sprzedawców energii, którzy mieli dostarczać prąd po zamrożonych stawkach. Tyle że stosowne rozporządzenie, które miało określić sposób wyliczania odszkodowań, było tak źle napisane, że Ministerstwo Energii musiało się z niego wycofywać pod naporem Komisji Europejskiej. Ostatecznie przepisy przyjęto, ale dopiero pod koniec lipca, co sprawiło, że rynek przez osiem miesięcy pozostawał w stanie zawieszenia, a odbiorcy często nie mogli znaleźć firm, które byłyby skłonne sprzedać im prąd.

Po ile prąd w 2020?

Ustawa prądowa przestanie obowiązywać z końcem 31 grudnia 2019. Jej proste przedłużenie raczej nie wchodzi w grę. Doprowadziłoby bowiem do reaktywacji konfliktu z Brukselą i to w momencie, w którym Warszawa nie może sobie na to pozwolić. W Europie wciąż trwają rozmowy na temat przyszłego budżetu Unii i neutralności klimatycznej, czyli wyzerowania emisji gazów cieplarnianych przez całą wspólnotę do 2050 r.

Reklama