Wstępne wyniki budżetu państwa za 2019 r. wyglądają bardzo dobrze. Przynajmniej na papierze i w oczach polityków partii rządzącej. Deficyt wyniósł zaledwie 13,7 mld zł wobec planowanych 28,5 mld zł. Wpływy podatkowe w większości kategorii były wyższe niż przed rokiem, a wydatki państwa mniejsze, niż zaplanowano. Jeżeli jednak wgryźć się w szczegóły, obraz nie przedstawia się już tak różowo, jak prezentuje go rząd.
Czytaj też: Budżet 2019 z ogromną wkładką wyborczą
Dynamika dochodów z VAT wyhamowuje
Największy niepokój budzą dane na temat dochodów z podatku od towarów i usług, czyli VAT. W całym 2019 r. do budżetu trafiło z tego tytułu 183 mld zł – to praktycznie tyle samo, ile planował minister finansów (182 mld zł), i o 3,8 proc. więcej niż rok wcześniej. Jeżeli jednak spojrzymy na rozkład miesięczny dynamiki dochodów z VAT, to widać, że już od kilku miesięcy wzrost wpływów w tej kategorii praktycznie się zatrzymał, a w samym grudniu resort zebrał jedynie 14 mld zł – o 18 proc. mniej niż w ostatnim miesiącu 2018 r.
Grudniowy spadek wpływów z VAT to po części rezultat zabiegów księgowych, które resort finansów regularnie wykonuje na przełomie lat podatkowych, aby zwiększyć tzw. przestrzeń fiskalną w kolejnym budżecie. Jeżeli deficyt w mijającym roku jest znacznie niższy od planu, to minister finansów zarządza przyspieszenie zwrotów podatku VAT dla firm. Zabieg ten obniża dochody podatkowe w grudniu poprzedniego roku i jednocześnie podbija dochody podatkowe w styczniu kolejnego roku, zapewniając na starcie wyższą realizację wpływów podatkowych na kolejny rok.