Im bliżej piątku, kiedy Sejm ma obradować nad ustawą „o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczeniem Covid-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw”, zwaną też ustawą o tarczy antykryzysowej, tym więcej dramatycznych apeli o ratunek ze strony organizacji gospodarczych reprezentujących branże, które znalazły się nad przepaścią. Za chwilę pierwsze firmy zaczną w nią wpadać, ciągnąc za sobą następne. Ten proces trudno będzie zatrzymać. Z ankiety przeprowadzonej przez Lewiatana wynika, że połowa polskich przedsiębiorstw czuje już bezpośrednie zagrożenie. Niemal wszystkie ponoszą ogromne straty, a wiele bez pomocy polegnie.
Czytaj też: Gospodarcze domino ruszyło. Kogo dotknie wirus upadłości?
E-handel nie nadąża za e-popytem
Oczywiście są i takie branże, dla których koronawirus to żyła złota. Dziś powody do satysfakcji mają branże telekomunikacyjna i gospodarka cyfrowa. Kiedy uwięzieni w domach masowo przeszliśmy na system pracy zdalnej, szybkie łącza stają się systemami podtrzymującymi nasze życie. Są niczym woda i jedzenie. Pracujemy zdalnie, kupujemy zdalnie, dzieci uczą się zdalnie, rozrywamy się zdalnie. To okres, kiedy świetne interesy robią firmy e-handlu i kurierzy, zwłaszcza tacy jak Inpost, którzy korzystają z paczkomatów, bez kontaktu.
Siedząc w domu, dostrzegamy też, ile jest do zrobienia. Odkładaliśmy różne zajęcia na lepsze czasy, a teraz się za nie bierzemy.