Pierwsze twarde dane są przerażające – PKB Stanów Zjednoczonych w pierwszym kwartale tego roku spadł o prawie 5 proc., podobny wynik zanotowały Włochy i Hiszpania, we Francji załamanie osiągnęło prawie 6 proc. W całej Unii Europejskiej PKB spadł o ok. 3,5 proc., a w Chinach o prawie 7 proc. W tym kraju dane za drugi kwartał będą pewnie lepsze, bo chińska gospodarka wraca powoli do życia. Inaczej jest na naszym kontynencie, gdzie także w tym kwartale trzeba spodziewać się fatalnych wyników, bo odmrażanie przebiega bardzo powoli i stopniowo. Dla Polski prognozy mówią o spadku PKB w tym roku o kilka procent. Wiele krajów Europy Zachodniej liczy się nawet z kilkunastoprocentową recesją. Najważniejsze pytanie dotyczy przyszłości: w jakim tempie poszczególne państwa i regiony będą podnosić się z tego bezprecedensowego upadku?
Czytaj też: Firmy upadają, stojąc
Recesja w kształcie litery V czy U?
Ekonomiści w swoim żargonie posługują się często literkami, aby opisać wykresy zmian Produktu Krajowego Brutto. Gdy rozpoczynała się epidemia, wielu miało nadzieję, że czeka nas tzw. V-recesja. Oznacza głęboki spadek aktywności gospodarczej, ale zaraz po nim bardzo szybkie odbicie. Taki scenariusz przewidywał np. prezydent USA Donald Trump. Dziś już wiemy, że jest on niemożliwy. A to dlatego, że o ile drastyczne ograniczenia zostały wprowadzone bardzo szybko (sklepy, restauracje, hotele czy szkoły zamknięto niemal równocześnie), to luzowanie restrykcji jest procesem stopniowym.