W drugim kwartale tego roku wartość produktu krajowego brutto (PKB) spadła o 8,2 proc. w ujęciu rocznym. To nieco mniej, niż zakładały najczarniejsze scenariusze, ale wciąż najgłębszy spadek w III RP. To efekt kwietniowego zamknięcia w domach i stopniowego powracania do zakładów pracy, sklepów i fryzjerów w maju i czerwcu.
Czytaj także: Mamy najgłębszą recesję od 1990 r., ale się podniesiemy?
Lockdown, czyli jak nie wydawaliśmy pieniędzy
Ostatniego dnia sierpnia GUS podał pełniejsze dane o PKB w II kw. Ze względu na zupełnie precedensowe wydarzenie, jakim była pandemia i czasowe zamknięcie znacznej części gospodarki, dane te są niezwykle interesujące. To, co do niedawna było głównym silnikiem polskiej gospodarki, czyli wydatki konsumpcyjne gospodarstw domowych, teraz pociągnęło wyniki w dół. Konsumpcja spadła o 10,9 proc. w porównaniu do II kw. 2019 r.
Złożyły się na to celowe oszczędności, powodowane obawą o utratę dochodów, brak możliwości robienia zakupów w centrach handlowych, a po ich ponownym otwarciu – niechęć do zbędnego ryzyka, a także brak setek drobnych zakupów, które wynikają z codziennej aktywności zamrożonej przez pandemię. Nie odwiedzaliśmy rodziny, więc dzieci dostały mniej zabawek na święta czy dzień dziecka. Pracowaliśmy z domu, najmłodsi nie chodzili do szkoły, więc rzadziej wpadał nam w ręce batonik, puszka gazowanego napoju czy gazeta w mijanym po drodze kiosku. Spadła motywacja do wymiany garderoby, a każde