Jest dobrze, choć nie beznadziejnie – taki wniosek płynie z pierwszej analizy wyników gospodarczych Polski w drugim kwartale. GUS opublikował właśnie wstępne szacunki (szczegółowe dane będą pod koniec miesiąca): produkt krajowy brutto (PKB) spadł o 8,2 proc. rok do roku. Mamy więc najgłębszą recesję od 1990 r., ale ekonomiści pocieszają się, że mogło być gorzej. Przewidywali, że spadek przekroczy 9 proc.
Gospodarka skurczyła się więc w mniejszym stopniu, niż prognozowano, i w mniejszym, niż skurczyły się gospodarki innych krajów UE. Niemcy zanotowali spadek o 10,1 proc., Włosi o 12,4 proc., Francuzi o 13,8 proc., Węgrzy o 14,5 proc., a Hiszpanie o 18,5 proc. Jednak wyjątkowe wrażenie wywołała Wielka Brytania, gdzie zanotowano spadek o 20,4 proc.
Czytaj także: Rachunki za pandemię
Polska gospodarka odporna na koronawirusa?
Skąd takie różnice? Czy to oznacza, że Polska nabyła już jakąś wyjątkową pandemiczną odporność? Niestety, nie. Duże różnice między poszczególnymi krajami wynikają z różnej struktury gospodarki, różnej skali lockdownu i odmiennych reakcji społecznych. Tam, gdzie duży udział w PKB mają usługi, zanotowano największe spadki, bo hotele, restauracje, kawiarnie, puby, kina, teatry, obiekty turystyczne itd. były zamknięte, często przez cały kwartał. Przykładowo brytyjska branża hotelarska ma 5-procentowy udział w PKB Zjednoczonego Królestwa. Tam, gdzie skala zachorowań była duża, gdzie społeczeństwo zostało zamknięte szczelnie na kilka miesięcy, wszystko zamarło w dużo większym stopniu niż u nas.
Czytaj także: