Akcjonariusze dwóch koncernów samochodowych – włosko-amerykańskiego Fiat Chrysler Automobiles (FCA) i francuskiego PSA (Peugeot-Citroën) – w poniedziałek niemal jednogłośnie zagłosowali za połączeniem obu firm. Rzadko zdarza się taka jednomyślność. Fuzja o wartości 58 mld dol. sprawia, że powstaje czwarty co do wielkości koncern motoryzacyjny świata. Będzie się nazywał Stellantis. Na siedzibę wybrano Holandię, unijny raj podatkowy.
Czytaj więcej: Izera. Iluzja polskiego auta na prąd
Stellantis z imponującą gamą marek
Dla nas to niezwykle ważna informacja, bo oba koncerny mają w Polsce swoje fabryki, są wielkimi pracodawcami i eksporterami. Nie tylko FCA, do którego należą fabryki w Tychach i Bielsku Białej, a także dziesiątki innych zakładów, ale też PSA, który niedawno przejmując Opla, stał się właścicielem wytwarzających auta tej marki zakładów w Gliwicach. Teraz Tychy, Bielsko Biała, Gliwice będą działały w strukturach Stellantis.
Grupa będzie miała imponującą gamę marek: Fiat, Chrysler, Jeep, Ram, Dodge, Maserati, Alfa-Romeo, Peugeot, Citroën, DS, Opel i Vauxhall. Obaj partnerzy już liczą korzyści, jakie da połączenie, bo dziś szansę przeżycia mają tylko ci, którzy produkują i sprzedają wiele milionów aut rocznie. FCA cieszy się, że pod flagą Stellantis jego auta wjadą na rynek chiński, na którym obecny jest już PSA dzięki swemu wielkiemu akcjonariuszowi – chińskiej firmie Dongfeng Motor. PSA liczy zaś, że dzięki FCA zyska szerszy dostęp do rynku USA.
Fuzja ma być połączeniem równorzędnych partnerów, dlatego stworzono od zera nazwę Stellantis, pochodzącą od łacińskiego słowa „gwiazda”. Zgodnie z umową prezesem będzie obecny prezes FCA John Elkann – spadkobierca rodziny Agnelli, założycieli Fiata. Biznesem pokieruje jednak Carlos Tavares, dyrektor generalny PSA, charyzmatyczny lider francuskiego koncernu opromieniony sławą tego, który przejął i postawił na nogi Opla.
Stellantis nie odwraca się od Polski
Od powodzenia nowego koncernu zależeć będzie los dużej części polskiej branży motoryzacyjnej. Od 2019 r., kiedy ogłoszono zamiar połączenia firm, zapanował niepokój co do losów fabryk samochodów w Tychach i Gliwicach. Fiat i Opel nie są najmocniejszymi markami w konglomeracie, w którym rola koni pociągowych przypadnie Jeepowi ze strony FCA i Peugeotowi ze strony PSA. Nie było wiadomo, czy w ramach integracji grupy, spodziewanej likwidacji dublujących się modeli i szukania synergii potencjału wytwórczego ofiarą nie padną polskie zakłady. Na szczęście w grudniu FCA ogłosił plan ulokowania w Tychach produkcji nowych modeli Jeepa, Fiata i Alfa Romeo, najwyraźniej będący elementem polityki powstającej Stellantis. Jest nadzieja, że i Gliwice ocaleją. Naszym atutem są wysoka jakość produkcji i wciąż niższe koszty pracy.
ACES, czyli motoarmagedon
Powstanie Stellantis nie jest pierwszym ani z pewnością ostatnim połączeniem koncernów motoryzacyjnych. Zdaniem ekspertów PwC, jeśli dzisiaj istnieje ponad 20 globalnych koncernów samochodowych, to w 2025 r. może być ich o połowę mniej. Bo tylko giganty są w stanie mierzyć się z rewolucją ACES, zwaną też motoarmagedonem. ACES to akronim opisujący samochód przyszłości: autonomiczny, połączony z internetem, elektryczny, współdzielony (Autonomous, Connected, Electric, Shared). Tylko łącząc siły, wielkie koncerny są w stanie udźwignąć mordercze koszty tej transformacji. To de facto oznacza narodziny zupełnie nowej motoryzacji, której zarysy dopiero majaczą w oddali.
Czytaj więcej: Ciężkie czasy dla producentów samochodów