„Polityka”. Pilnujemy władzy, służymy czytelnikom.

Prenumerata roczna taniej o 20%

OK, pokaż ofertę
Rynek

Przekręt metodą „na prezesa PiS”

Gmach Ministerstwa Finansów, Warszawa Gmach Ministerstwa Finansów, Warszawa Adrian Grycuk / Wikipedia
Gang, którego członkowie udawali funkcjonariuszy ABW, CBA i SKW, wyciągał miliony od biznesmenów, przejmował udziały w spółkach, organizował karuzele vatowskie, a wszystko to wykorzystując urzędy centralne. Czyżby największy przekręt III RP?

Emeryci padają ofiarą oszustw „na wnuczka”, Ministerstwo Finansów zaś „na przebierańca”. „Puls Biznesu” opisał kulisy największego – jak przekonuje – przekrętu III RP. Gang kierowany przez ratownika medycznego i fotografa rozwinął swój biznes na nieprawdopodobną skalę, wykorzystując do tego urzędy centralne. Siedzibę gangsterzy zorganizowali sobie w budynku Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego, spotykali się też w Ministerstwie Finansów. Udawało się, bo skutecznie wszystkich przekonywali, że są funkcjonariuszami służb specjalnych – Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Wszyscy wierzyli im na słowo, nikt niczego nie sprawdzał ani nie weryfikował. Byli niezwykle sugestywni, a jednocześnie wiedzieli sporo o metodach i zasadach pracy służb, bo pozyskali do swojej grupy kilku byłych funkcjonariuszy. Działali kilka lat, a dziennikarz śledczy „PB” Eugeniusz Twaróg opisał ich sukcesy na podstawie akt sądowych i prokuratorskich, bo właśnie ruszył ich proces.

Czytaj także: Redemptorysta oskarżony. Chyba że zadziała lex Rydzyk

Gang przebierańców w urzędach. Jak w filmie

Ten opis przypomina scenariusz filmu sensacyjnego. Gang przebierańców udających agentów wyciągał miliony od biznesmenów, których albo straszono, albo kuszono, przejmował udziały w spółkach, organizował karuzele vatowskie, a potem kołowrót, czyli megakaruzelę. Tak wielką, że jedna z firm usiłowała odzyskać VAT wartości... ponad 1 mld zł. Dopiero wówczas służby skarbowe się połapały, że coś jest nie tak. Wszystko to działo się w ostatnich latach, bo gang pierwsze kroki stawiał w 2014 r., a rozwinął skrzydła za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, która była dumna, że uszczelniła system podatkowy, a lukę vatowską prawie wyeliminowała. Skarbówka i służby specjalne, zwłaszcza CBA, tropiły przecież każdy przekręt. Okazało się, że tropiły niespecjalnie, bo członkowie gangu, udając ludzi służb, kręcili się po urzędach centralnych, zapewniając, że sami organizują akcje specjalne.

Najzabawniejsze jest to, że gang przebierańców potrafił nie tylko udawać agentów, ale także znakomicie imitował funkcjonowanie działania służb na styku polityki. Gangsterzy część przekrętów dokonywali metodą... „na prezesa PiS”. Biznesmenom usiłującym rozwiązać swoje problemy z urzędem skarbowym organizowali spotkania z „bliskim współpracownikiem Jarosława Kaczyńskiego”. Ten zaś obiecywał spotkanie z samym prezesem. Ceną za to spotkanie miało być „10 mln zł w gotówce na PiS” plus haki na Hannę Gronkiewicz-Waltz, by poprawić nastrój prezesa. Albo zbierali pieniądze na tajny fundusz... budowy stoczni. Gdyby ich nie złapano, zbieraliby pewnie na tajny fundusz na CPK. Takich smaczków w tej opowieści jest więcej i mam nadzieję, że zostanie kiedyś sfilmowana, bo na to zasługuje. Choćby nawet przez Patryka Vegę.

Czytaj także: Tak gangsterzy rządzili warszawskim więzieniem

Gdzie były prawdziwe służby i narodowy szeryf Ziobro?

Wszystko to jest śmieszne, ale niewesołe, bo kolejny raz pokazuje, że mamy państwo z kartonu. Jeśli gangsterzy przebrani za agentów mogą zażądać własnego lokalu w siedzibie Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego (zajmowali się też przekrętami w handlu lekami) i taki lokal dostają. Jeśli mogą krążyć po Ministerstwie Finansów (współpracowali z urzędnikami prowadzącymi ministerialną karuzelę vatowską), jeśli mogą werbować byłych funkcjonariuszy służb, którzy – jak się podejrzewa – wnosili swoją bogatą wiedzę, a zapewne i dokumenty, zaś wszystko to dzieje się przez kilka lat, to można zapytać: a gdzie były prawdziwe służby? Co na to nasz szeryf narodowy Zbigniew Ziobro? Gdzie prokurator Święczkowski?

Jak wygląda ochrona kontrwywiadowcza urzędów centralnych, jeśli w siedzibie GIF gangsterzy organizują negocjacje z nieświadomymi przedstawicielami firm amerykańskich i rosyjskich w sprawie zakupu oprogramowania dla Totalizatora Sportowego? Jak minister Kamiński pilnuje swoich służb, skoro po rozstaniu się z CBA agenci tak łatwo trafiają do gangu? Puentą tej historii może być ballada Wojciecha Młynarskiego z jej słynnym finałem: „Wyciągnijmy więc morał w tej balladzie ukryty / Gdy nie grozi nam żadne rififi / Że czasami najtrudniej jest rozpoznać bandytę / Gdy dokoła są sami szeryfi”.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

Nauka

Powietrze, piasek, śnieg, woda z rzeki czy kałuży. Wszędzie zostawiamy swoje DNA

Wszędzie są cząsteczki DNA, które bez trudu można odczytać. Pomaga to nauce, ale rodzi problemy etyczno-prawne. Bo wśród tego materiału jest też ludzki.

Jacek Kubiak
08.06.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną