Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) opublikowało właśnie „Sprawozdanie z wyników monitorowania bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej”. Najważniejsza konkluzja tego dokumentu zawarta jest w lakonicznym zdaniu: „Wyniki analiz bilansowych wskazują na możliwość występowania istotnych i zwiększających się z biegiem czasu niedoborów wymaganej nadwyżki mocy w KSE po 2025 r.”. Co ono oznacza? Ano tyle, że po 2025 r. braki energii elektrycznej będą tak duże, że zagrożone może być funkcjonowanie krajowego systemu elektroenergetycznego (KSE). Będziemy żyć ze świadomością, że trzeszczący bilans energetyczny może w każdej chwili się zawalić i światło zgaśnie.
Czytaj także: Polski Bezwład Energetyczny, czyli Zjednoczona Prawica bez energii
Stara infrastruktura, nowa polityka energetyczna
Jakie są tego powody? Decydują o tym dwa równoległe zjawiska – techniczne i ekonomiczne. Z jednej strony dożywają swoich dni stare, ponadtrzydziestoletnie bloki węglowe w elektrowniach i elektrociepłowniach, z drugiej wali się model ekonomiczny energetyki. To pierwsze związane jest z tym drugim. Bo o wszystkim decyduje polityka energetyczno-klimatyczna UE dążąca do eliminacji paliw kopalnych. Konieczność płacenia coraz wyższych opłat za emisję CO2 w elektrowniach na węgiel brunatny i kamienny powoduje, że ich utrzymanie staje się coraz droższe, a czarna energia jest coraz bardziej wypychana z rynku przez zieloną (OZE).
Dziś jeszcze stare elektrownie korzystają z rynku mocy, czyli mechanizmu dotacji, dzięki czemu koncernom energetycznym biznes się spina.