Powodem jest protest ratowników, którym nie podoba się obniżka płac. Od czerwca nie dostają już dodatku covidowego, który mógł sięgać nawet 15 tys. zł.
Czytaj też: Lekarze i pielęgniarki mają dość. W co gra z nimi władza?
Do wielu chorych pomoc nie dojedzie
W tym samym czasie prezydent podniósł zarobki posłom oraz kadrze ministerstw nawet o 70 proc. Ratownicy nie rozumieją, dlaczego z powodu rosnącej drożyzny politykom należą się podwyżki, a medykom odwrotnie – obniżki płac. W dodatku dzieje się to w sytuacji, gdy zbliża się kolejna fala pandemii. Ratownicy będą więc protestować przez najbliższy tydzień, biorąc urlopy albo – czego oficjalnie nie mówią – udając się na zwolnienia lekarskie. 11 września dołączą do nich lekarze, pielęgniarki i inne zawody medyczne, które zapowiedziały protest ogólnopolski. W obronie polskiego lecznictwa, które stało się niewydolne.
Minister zdrowia Adam Niedzielski zapewnia, że bezpieczeństwo pacjentów będzie zagwarantowane, ale to nieprawda. Do niektórych pacjentów dojadą ratownicy straży pożarnej, zastępujący karetki pogotowia, ale do innych nie będą w stanie. Możliwości Lotniczego Pogotowia Ratunkowego także są mocno ograniczone. A ratowników w karetkach brakuje od dawna – część zrezygnowała i odeszła z zawodu już wcześniej. Jednocześnie liczba zakażeń covidowych rośnie, choć na razie wolno. Zapowiada się kolejna pandemiczna jesień i zima, a w telewizjach znów mogą pojawić się obrazki z karetkami, które nie zdążą do potrzebujących.