Według najnowszych danych GUS inflacja przyspieszyła z 6,8 proc. w październiku do 7,7 proc. w listopadzie. To wiadomość zła, ale przecież niezaskakująca dla każdego, kto regularnie chodzi do sklepów, opłaca domowe rachunki czy tankuje samochód. Te 7,7 proc. to tylko liczba, ale ma ona bardzo poważne konsekwencje. Wzrost cen niemal dogonił już średni wzrost pensji. Co gorsze, inflacja jest wyższa niż planowana od stycznia podwyżka płacy minimalnej. Ta zwiększy się z 2,8 do 3,1 tys. zł brutto, czyli o dokładnie 7,5 proc.
Czytaj także: Czy ten rząd jest w stanie walczyć z inflacją?
Omikron obniża ceny ropy
Co może spowolnić inflację? Przede wszystkim spadek cen paliw, na co daje nadzieję taniejąca w ostatnich dniach ropa. To jednak przede wszystkim efekt paniki związanej z nową mutacją koronawirusa o nazwie omikron. Brutalna prawda jest taka, że najskuteczniejsze narzędzie walki z drożyzną to niepewność co do dalszych losów pandemii. Scenariusz, w którym nowa mutacja okazuje się odporna na szczepionki, to równocześnie scenariusz światowej recesji, połączonej w nierozerwalny sposób ze spadkiem cen. Czyli im gorzej, tym taniej.
Czytaj także: Inflacja, czyli kurs ponoszenia konsekwencji
Zapomoga proinflacyjna
Dla nas istotne są nie tylko notowania surowców, ale też kurs polskiej waluty, zwłaszcza wobec dolara.