Przez prawie rok, odkąd pojawiła się możliwość zaszczepienia, odnotowano 16 tys., a zweryfikowano zaledwie 13 tys. niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP) – zapewnił wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. W zaledwie ok. 400 przypadkach pojawiła się konieczność hospitalizacji. Czyli niepożądane odczyny, w olbrzymiej większości niegroźne, dotyczyły 2,5 proc. zaszczepionych osób.
Czytaj także: PiS kocha władzę, ale boi się rządzić. Gra naszym zdrowiem i życiem
Szczepionki są szansą, a nie gwarancją
Taka statystyka uspokaja, ale nie do końca, i to z winy Ministerstwa Zdrowia. Antyszczepionkowców ona nie obchodzi, obchodzi ich natomiast co innego – a Waldemar Kraska w swojej mowie do posłów to zlekceważył. Chodzi o 33 zgony, które odnotowano do 14 dni po szczepieniu. Kraska niczego na ich temat nie powiedział i jest to oburzające, bo stwarza przeciwnikom szczepień okazję do snucia teorii mających na celu potęgowanie strachu przed szczepionkami. Takich, że przyczyną śmierci było właśnie przyjęcie szczepionki, co uparcie powtarzają w Sejmie posłowie Konfederacji.
Czytaj także: Kim są antyszczepionkowi bojówkarze
Tymczasem mogło być różnie, ale to trzeba wyjaśnić. Jeśli zaszczepiona została osoba w mocno podeszłym wieku, cierpiąca także na inne choroby, trudno za przyczynę zgonu uznać szczepionkę. Dostarczenie społeczeństwu rzetelnej wiedzy na temat stanu zdrowia tych 33 osób jest konieczne, aby nie pojawiały się teorie spiskowe i abyśmy zdawali sobie sprawę, że szczepionki chronią przed najcięższym przebiegiem choroby, ale nie zawsze i nie wszystkich, nie są cudownym remedium na wirusa ani tym bardziej nie gwarantują wiecznego życia. Są szansą, ale w żadnym razie nie gwarancją. Lepszej nie mamy. MZ to zlekceważyło.
100 tys. zł za minimum dwa tygodnie w szpitalu
Osoby dotknięte NOP po szczepionce na covid będą mogły starać się o rekompensatę za pośrednictwem Rzecznika Praw Pacjentów. Powołany przy nim zespół lekarzy ma weryfikować, czy rzeczywiście żądanie jest uzasadnione. Żeby złożyć stosowny wniosek o rekompensatę, trzeba będzie wpłacić 200 zł. Ta suma zostanie nam zwrócona, jeśli rekompensata zostanie przyznana.
Maksymalna suma, jaka może być przyznana, wynosi 100 tys. zł. Można jej oczekiwać w przypadku niepożądanych odczynów wiążących się z koniecznością co najmniej dwutygodniowego pobytu w szpitalu. W grę może także wchodzić rekompensata po NOP o wiele lżejszych, np. 3 tys. zł, gdy odczyn wymagał pomocy w szpitalnym oddziale ratunkowym lub na izbie przyjęć, albo większych w przypadku hospitalizacji do 14 dni. Decyzja Rzecznika Praw Pacjentów ma być nieodwołalna.
Czytaj także: Hejtują i grożą im śmiercią. Polscy lekarze pod ochroną policji
W przypadku śmierci, której powodem byłoby przyjęcie szczepionki, trzeba się będzie jednak o odszkodowanie ubiegać w sądzie. Autorzy projektu ustawy nie chcieli „wyceniać” wartości ludzkiego życia, o wysokości ewentualnego odszkodowania dla rodziny wypowie się sąd.
Za NOP zapłacą koncerny
Fundusz kompensacyjny ma działać od nowego roku, zostanie wyposażony w budżet wysokości 10 mln zł. Najpierw będą to pieniądze z budżetu państwa, docelowo złożą się nań koncerny produkujące szczepionki na covid.
Z projektu zniknęły zapisy, które nie podobały się antyszczepionkowcom – np. przewidujący kary za okłamywanie sanepidu. Nie ma też mowy o karaniu w przypadkach, gdy lekarz prosi chorego, którego objawy wskazują na zakażenie, o wykonanie testu, a ten polecenie lekceważy i nadal rozsiewa zarazki. Ustawa żadnych interesów przeciwników szczepień nie naruszy.
Czytaj także: Czy można przymusić do szczepienia?
Fundusz kompensacyjny mógł zachęcać do szczepień na początku pandemii, gdy antyszczepionkowcy straszyli w sieci, że jest to eksperyment wielkich firm farmaceutycznych, którego ofiary mogą po szczepieniu ciężko chorować, a nawet go nie przeżyć. W najlepszym razie szczepionki mają na celu pomnożenie ich i tak ogromnych zysków, a nie ratowanie naszego życia. Obecnie niepożądanymi odczynami poszczepiennymi trudno już straszyć, ponieważ własne zdanie ma na ten temat 20 mln zaszczepionych Polaków, którzy – jak do tej pory – obecności żadnego czipa Billa Gatesa we własnym ciele nie zauważyli. I – jeśli nie są ideologicznie zaślepieni – dostrzegają, że wprawdzie szczepionki przed zakażeniem nie chronią, ale przed najcięższym przebiegiem choroby jednak tak. Dają sporą szansę, że nie znajdziemy się w gronie kilku najciężej chorych, a respirator w szpitalu jest tylko jeden. Albo wcale.
Nie należy się jednak spodziewać, że po uchwaleniu projektu ustawy, który uzyska poparcie większości partii, antyszczepionkowcy zmienią zdanie. Sejm zaczął nad nią pracę teraz, aby pokazać, że rząd coś w sprawie pandemii robi, przykryć jego rażącą nieudolność. Znów chodzi o poprawę wizerunku, a nie o to, by ponad pół tysiąca osób dziennie nie umierało z powodu strasznego wirusa. Po prostu placebo.
Czytaj także: PiS nie ogłasza restrykcji, bo boi się protestów. Nie ma racji