Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

Strajk w Solarisie trwa. Wciąż bardzo daleko do porozumienia

Pikieta solidarności z Solarisem, Poznań Pikieta solidarności z Solarisem, Poznań Łukasz Cynalewski / Agencja Gazeta
Już prawie cztery tygodnie trwa protest w Solarisie, ale na razie korzystają na nim głównie politycy. Związkowcy i zarząd firmy potrzebują rzeczowych rozmów z dala od kamer, a nie medialnego spektaklu.

Strajk w Solarisie, trwający od 24 stycznia, przerodził się w rywalizację prowadzoną na oczach opinii publicznej. Górą w niej są zdecydowanie związkowcy z Solidarności i OPZZ, wspierani nie tylko przez niektórych polityków (głównie Lewicy), ale także przez celebrytów, takich jak Agnieszka Holland czy Maciej Stuhr.

Protestujący zbierają z sukcesem pieniądze poprzez internetowe zrzutki, bo za czas strajku nie przysługuje im wynagrodzenie. Tymczasem pracodawca, czyli szefostwo Solarisa należącego do hiszpańskiego koncernu CAF, w tej medialnej rywalizacji zdecydowanie przegrywa. Z pewnością nie było gotowe na taką taktykę związkowców, którzy np. przychodzą na negocjacje z Piotrem Ikonowiczem, a potem ogłaszają wszem wobec, że ten tłumacz języka hiszpańskiego nie został wpuszczony do siedziby firmy.

Solaris. Dialog przez media

W kwestii merytorycznej obie strony są bardzo daleko od porozumienia. Związki niezmiennie żądają 800 zł podwyżki dla każdego pracownika, wskazując na wysokie zyski firmy w poprzednich latach i bogaty katalog zamówień. Zarząd Solarisa oferuje zdecydowanie mniej i przekonuje, że na realizację postulatów OPZZ i Solidarności firmy zwyczajnie nie stać. Impas miało przełamać powołanie mediatora, którym został Rafał Dutkiewicz, wieloletni prezydent Wrocławia. Na razie nie udało mu się nikogo skłonić do bardziej koncyliacyjnej postawy.

Obie strony wolą podkreślać swoje strajkowe sukcesy.

Reklama