Do dymisji rządowego pełnomocnika ds. strategicznej infrastruktury energetycznej doszło w sytuacji rosnących problemów z podażą węgla i zbliżającego się kryzysu energetycznego. Czemu się na to zdecydowano właśnie teraz? Sam zainteresowany dał wskazówkę w oświadczeniu opublikowanym na jednym z serwisów społecznościowych. Piotr Naimski napisał, że przy wręczaniu odwołania przekazano mu ustnie, że „nie nadaje się do współpracy” i „wszystko blokuje”.
21 lipca ponad 98 proc. akcjonariuszy Orlenu ostatecznie poparło fuzję z Lotosem. Za połączeniem zagłosował m.in. naftowy PERN, jednoosobowa spółka skarbu państwa, która zarządza ropociągami i posiada blisko 5 proc. akcji Orlenu. Jeszcze 20 lipca nadzór nad nią sprawował Naimski. Gdyby tego dnia nie stracił stanowiska, PERN prawdopodobnie zagłosowałby przeciw. Fuzji by to nie powstrzymało, ale rysa wizerunkowa by pozostała, a na to Daniel Obajtek nie mógł sobie pozwolić.
Czytaj też: Orlen przejmuje Lotos. Jest zgoda Komisji Europejskiej
Mózg polityki energetycznej PiS
Naimski jako pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej przepracował ostatnie siedem lat. Nadzorował spółki przesyłowe, czyli Polskie Sieci Elektroenergetyczne, Gaz-System i PERN, ale też Polskie Elektrownie Jądrowe, czyli firmę, która ma stawiać reaktory z pomocą zagranicznego partnera. Jego nieformalne wpływy były jednak szersze.
Naimski był uznawany za architekta polityki energetycznej rządu PiS oraz głównego promotora i realizatora budowy gazociągu Baltic Pipe, który jest jego życiowym osiągnięciem.