Rady na raty
Polacy udają się na wakacje. Kredytowe. Nie wszystkich stać, by odkładać
Rata Matyldy się podwoiła. Powoli rozważa, czy nie sprzedać mieszkania i nie wrócić do rodziców. Ci jak na razie radzą, żeby zaciskać pasa, ale w przypadku Matyldy już bardziej się nie da. Po ostatniej aktualizacji oprocentowania Patrycja poszła do psychiatry po leki antydepresyjne. Więcej o swoim kredycie nie powie, bo jest na urlopie i nie chce sobie psuć humoru. Jędrzej daje radę z ratami, ale z chęcią pchnie odłożone pieniądze na spłatę kapitału, zamiast spłacać coraz wyższe odsetki. Skoro jest taka możliwość, grzech nie skorzystać.
Cała trójka złożyła wnioski o wakacje kredytowe w najwcześniejszym możliwym terminie – 29 lipca. Tego dnia do banków wpłynęło 250 tys. kolejnych wniosków o wydłużenie spłaty kredytu. Bo tym w praktyce są wakacje – ośmioma miesiącami bez spłaty rat. Oczywiście nie oznacza to, że raty zostają umorzone, chodzi jedynie o chwilę finansowego oddechu w czasie największej od kilkunastu lat eksplozji stóp procentowych.
Ci, którzy wnioski złożyli pod koniec lipca, już są „na wakacjach” – pierwsze dwa miesiące ulgi to sierpień i wrzesień. Kolejne dwa można wykorzystać w czwartym kwartale. Następnie wolne od rat jest po jednym wybranym miesiącu w każdym z czterech kwartałów przyszłego roku. Wakacje dotyczą całej raty – kapitału i odsetek, klient musi w tym czasie płacić jedynie ubezpieczenie.
Do wsparcia jest uprawnionych 3,4 mln kredytobiorców, którzy zaciągnęli w sumie 2,1 mln kredytów mieszkaniowych (w ciągu pięciu pierwszych dni wydłużonych zostało już pół miliona umów). Uprawnieni to ci posiadający kredyty hipoteczne zaciągnięte w złotych i na własny cel mieszkaniowy – którzy nie wynajmują obciążonych lokali. Ustawa wyszła spod ręki rządu PiS, nie ma więc znaczenia, czy uprawnieni rzeczywiście mają kłopoty ze spłatą, czy też coraz wyższe raty nie są dla nich istotniejszym problemem.