Rynek

Szatańska oferta. Jak przysypać samorządy węglem

Premier Mateusz Morawiecki na szczycie UE w Pradze Premier Mateusz Morawiecki na szczycie UE w Pradze Aleksiej Witwicki / Forum
Premier szykuje na samorządy dwie pułapki. Jedną jest zorganizowanie systemu dystrybucji towaru, którego zdobycie graniczy z cudem, drugą – sfinansowanie całej operacji.

Skończyły się żarty, zaczęły się schody. Dla premiera Mateusza Morawieckiego obecny kryzys energetyczny może się okazać stress testem, któremu nie podoła. Zagoniony do narożnika, usiłuje się bronić, szukając, na kogo zwalić winę i odpowiedzialność za ceny energii, za brak węgla na zimę i grożącą nam katastrofę w energetyce.

Czytaj też: Wungla nie zabraknie. PiS kupuje byle co i płaci jak za zboże

PiS zrzuca z siebie odpowiedzialność

Najnowszy pomysł to zrzucenie całego tego balastu na samorządy. Niech one się wszystkim zajmą, w końcu od tego są. W tym celu wczoraj Morawiecki spotkał się ze swoimi samorządowcami. Ci swoi to organizacje stworzone przez polityków PiS: Związek Samorządów Polskich i Stowarzyszenie Prezydentów Miast Polskich. PiS, jak wiadomo, w dziedzinie samorządów nie ma wielkich osiągnięć, więc ZSP zrzesza głównie takie ośrodki jak np. Halinów, Odrzywół, Wieniawa, Potworów, Tarnawatka, a SPMP m.in. prezydentów Otwocka, Stalowej Woli czy Chełma.

Swoich łatwiej przekonać, więc premier przekonywał, że „każdy musi przyczynić się do bezpieczeństwa energetycznego w swojej gminie, w swoim powiecie”. Jednocześnie zapewniał: „nie zostawiamy samorządów samych sobie”. Pomysł jest dziś taki, że to samorządy zajmą się sprzedażą węgla. Węgla, którego właściwie nie ma, ale dzięki samorządom się pojawi. Bo problemem jest – jak zapewniał premier – nie tyle zakontraktowanie węgla, ile jego dystrybucja po kraju.

Reklama