Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Rynek

PiS zagłodzi i przejmie stacje kontroli pojazdów. Kierowcy powinni się zmartwić

Przegląd rejestracyjny w Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów, Łódź, wrzesień 2018 r. Przegląd rejestracyjny w Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów, Łódź, wrzesień 2018 r. Daniel Dmitriew / Forum
Lista ponad 260 tys. małych rodzinnych biznesów, które z powodu wysokich cen energii już zostały zlikwidowane lub zawieszone, wydłuża się w szybkim tempie. Wkrótce dołączą do nich stacje kontroli pojazdów, które państwo chce przejąć.

Padają nie tylko rzemieślnicze piekarnie i restauracje, ale też firmy spożywcze, które znikną z rynku, jeśli utrzymanie komór chłodniczych, niezbędnych do przechowywania np. owoców, z powodu wysokich cen prądu okaże się dla nich nieopłacalne. Zanosi się również na masowe bankructwo małych stacji przeprowadzających obowiązkowe badania techniczne samochodów. Będą ofiarami nie tylko cen energii, ale także państwa, które chce je upaństwowić, aby stworzyć dobrze płatne stanowiska dla kolegów z partii.

Więcej w „Polityce”: Uwaga! Prąd zabija! Małe firmy padają jedna po drugiej

Stacje kontroli pojazdów następne do zamknięcia

Już upadły 152 stacje kontroli pojazdów. W Sejmie trwają właśnie prace nad nowelizacją prawa o ruchu drogowym, którego zmiana – zdaniem Kazimierza Zbyluta, szefa Związku Pracodawców Stacji Kontroli Pojazdów – spowoduje upadek pozostałych 6 tys. zakładów. Oficjalna wersja rządzących jest taka, że nowelizacja jest konieczna, polskie prawo o ruchu drogowym musi bowiem być zgodne z dyrektywa unijną. To tylko część prawdy.

Druga część z dyrektywą unijną nie ma nic wspólnego. Dyrektywa jest tylko okazją, żeby obok zapisów wymaganych przez UE PiS mógł umieścić „wrzutki”, które mają załatwiać jego własne interesy. Stworzyć sporą liczbę dobrze opłacanych stanowisk dla znajomych.

Reklama