Od czasu noworocznych perturbacji na rynku paliwowym, kiedy na jaw wyszły cenowe manipulacje Orlenu, minęło trochę czasu. Wtedy hurtowe ceny paliw zostały niespodziewanie obniżone, by przykryć efekt podwyżki podatków, ale narodowy koncern już nadrabia zaległości. Ceny w hurcie rosną i jeśli nie widać ich jeszcze na dystrybutorach, to tylko dlatego, że wciąż trwa polityczne embargo na podwyżki.
Orlen na to stać, może spalać finansowy tłuszcz, którego zapasy gromadził jesienią. Zredukował jedynie marże detaliczne i jako rynkowy dominator wymusza podobne zachowanie na pozostałych sieciach stacji paliw. „Jeśli wzrost cen na rynku hurtowym będzie kontynuowany, to będzie rosło prawdopodobieństwo powrotu podwyżek cen na stacje” – ostrzegają analitycy firmy Reflex, którzy wyliczyli, że w ciągu ostatniego roku olej napędowy podrożał najbardziej ze wszystkich paliw, bo aż o 30 proc. – Przez lata olej napędowy był dużo tańszy od benzyny, a dziś jest sporo droższy i to się już nie zmieni. Po 5 lutego ta różnica może się tylko powiększyć – przewiduje dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw z portalu E-petrol.
Uzależnieni wysokoprężni
Olej napędowy wypełnia krwiobieg europejskiej gospodarki. Bez niego nie ma transportu drogowego, nie ruszą maszyny budowlane, sprzęt rolniczy, kutry rybackie, czołgi. Samochody osobowe z silnikami Diesla też mają spory udział w konsumpcji tego paliwa. Dziś ponad 60 proc. paliwa zużywanego w Polsce stanowi olej napędowy. Podobnie jest w innych krajach UE. Lata przywilejów podatkowych sprawiały, że paliwo to było tańsze, a to spowodowało, że Europa stała się najbardziej udieslowioną częścią świata.
Silniki wysokoprężne wydawały się mieć same zalety, więc zasługiwały na wsparcie: były oszczędne, wydajne, długowieczne i ekologiczne.