Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Rynek

PiS dzieli, żeby rządzić. Tym razem manipuluje pomocą dla SOR-ów

Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Juraszów, popularna „Lutycka”, w Poznaniu Szpitalny Oddział Ratunkowy Szpitala Wojewódzkiego przy ul. Juraszów, popularna „Lutycka”, w Poznaniu Łukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl
750 mln zł z Funduszu Medycznego trafi nie tam, gdzie są najbardziej potrzebne, ale tam, gdzie poparcie dla PiS jest największe. Ma to być nagroda dla wyborców za dotychczasowe poparcie i zachęta do udzielenia go ponownie. Dużo nas ta kiełbasa wyborcza będzie kosztować.

Jeszcze nie ucichły głosy oburzenia z powodu programu „willa plus”, czyli podzielenia przez MEiN 40 mln zł między bliskie partii rządzącej organizacje pozarządowe, żeby po okazyjnych cenach mogły zakupić sobie wille należące do państwowej firmy, a już dowiadujemy się o kolejnym posunięciu PiS, które ma mu przysporzyć głosów w nadchodzących wyborach. Tym razem chodzi o sumę o wiele większą, bo 750 mln zł – na dofinansowanie szpitalnych oddziałów ratunkowych. Tutaj też kryteria sformułowano tak, by pieniądze trafiły tam, gdzie PiS ma największe poparcie.

Kryteriów nie ustalał wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, chociaż to on odpowiada za ratownictwo medyczne i – przynajmniej teoretycznie – powinien mieć najlepszą orientację, który SOR z największym pożytkiem dla pacjentów należy wesprzeć. Chodzi niby o poprawę funkcjonowania publicznej ochrony zdrowia w miejscu, gdzie działa najgorzej, co odbija się nie tylko na zdrowiu, ale także życiu pacjentów. Czekając na SOR na pomoc, można je stracić.

Czytaj także: Ciężko uzdrowić SOR-y

Szpitale w dużych miastach wsparcia nie dostaną

Ci, którym zdarzyło się na taki oddział trafić, doskonale wiedzą, jak długo trzeba tam czekać na udzielenie pomocy. Wiceminister Kraska też wie, wie nawet prezes, który publicznie oburzał się, że jego znajomy czekał na SOR wiele godzin i pomocy się nie doczekał. Najgorsza sytuacja panuje w oddziałach ratunkowych w szpitalach wielkich miast, tam tłok jest największy, obsługują największą liczbę pacjentów.

15 mln zł, które może otrzymać na SOR jeden szpital, poprawić powinno sytuację pacjentów tam, gdzie pieniądze te zostaną wykorzystane w sposób najlepszy dla chorych. Najwyraźniej jednak w tym podziale 750 mln zł nie o to chodzi. Kryteria podziału tych środków ustalono tak, żeby na oddziały ratunkowe szpitali w dużych miastach pomoc finansowa nie trafiła.

Tych kryteriów nie ustalał też prof. Juliusz Jakubaszko, specjalista od medycyny ratunkowej i do niedawna konsultant krajowy od ratownictwa. Mało tego, prof. Jakubaszko uważa, że przyjęte kryteria zupełnie nie są merytoryczne, spowodują one, że pieniądze zostaną podzielone nieracjonalnie. Trafią do miejsc, w których nie zostaną w pełni wykorzystane, ponieważ tamtejsze SOR-y obsługują zbyt małą populację i mają duże braki kadrowe.

Czytaj także: Zapaść szpitali. Brakuje pieniędzy na podwyżki, a to kropla w morzu potrzeb

PiS dzieli pomoc według politycznych kryteriów

„Gazeta Wyborcza” ustaliła jednak, że kryteria były jak najbardziej racjonalne. Nie chodziło w nich jednak o to, żeby 750 mln zł z Funduszu Medycznego trafiło tam, gdzie są najbardziej potrzebne, ale tam, gdzie poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości jest największe. Mają być dla wyborców nagrodą za poparcie udzielone w poprzednich wyborach i zachętą do udzielenia go ponownie w nadchodzących. Tak jak dzielone były tekturowe czeki, które w 90 proc. – jak podano w raporcie Fundacji Batorego – trafiły do samorządów, których władze były partii rządzącej najbliższe.

Kryteria są więc polityczne, a decydowali o nich nie najlepsi specjaliści od ratownictwa medycznego, ale 32-latek przysłany w ubiegłym roku do Ministerstwa Zdrowia z kancelarii premiera jako specjalista od inwestycji – na stanowisko wiceministra. Dodajmy – od inwestycji w kapitał ludzki, czyli we własnych wyborców.

Tak podzielił punkty, żeby pomoc trafiła do szpitali w miejscach, w których są wyborcy PiS, a wiadomo, że w największych miastach jest ich mniej. Oddziały ratunkowe w wielkich miastach dostały za mało punktów. Najwięcej pieniędzy, bo i najwięcej punktów, otrzymają szpitale na Podkarpaciu i Podlasiu, a w aglomeracji górnośląskiej – żaden.

Specjalista od wyborów ustalił kryteria polityczne, bo najważniejszy jest cel, jakiemu mają służyć publiczne pieniądze. PiS je dzieli tak, aby rządzić kolejną kadencję. I jak szatniarz w filmie Barei zdaje się mówić: „Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobisz?”.

Możemy się oburzyć, ale też zastanowić, czy na pewno nie interesuje nas polityka i to, jacy ludzie rządzą naszym krajem. Czy chcemy doświadczać kolejnych scen rodem z PRL, który – wydawało się – minął bezpowrotnie.

Serial dopiero się zaczyna

Zanim jednak nadejdą wybory, „willę plus”, podobnie jak akcję dzielenia pieniędzy na szpitalne oddziały ratunkowe, przykryją za chwilę następne odcinki tej prawie brazylijskiej telenoweli o funkcjonowaniu polskiego państwa na wzór prywatnego folwarku. Chociaż nie, wszak właściciel prywatnego folwarku musi liczyć się z pieniędzmi, ponieważ są jego. Właściciele obecnej Polski, bo takimi się czują rządzący, liczyć z pieniędzmi się nie muszą. Nie wydają przecież swoich, tylko nasze. To my zapłacimy za wszystko, co wydadzą i obiecają, żeby tylko utrzymać władzę.

Czytaj także: Kodeks wyborczy last minute, czyli wybory na miarę PiS

Szastają naszymi pieniędzmi, bo już żadne reguły ograniczające wydatki nie obowiązują. Zostały przez tę władzę zniesione. Nie można się łudzić, że zmieszczą się w limitach zapisanych w ustawie budżetowej, za przekroczenie których grozi nawet Trybunał Stanu. Że tegoroczna dziura budżetowa nie będzie większa niż 63 mld zł uznawane za deficyt.

PiS-owi Trybunał nie grozi, stworzył przecież budżet alternatywny zarządzany przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Premier pod dyktando prezesa może wydać tyle, ile tylko zdoła pożyczyć. Dostał kartę kredytową bez limitu. Granicę ustanowią mu tylko rynki finansowe, żądające za pożyczanie Polsce pieniędzy coraz wyższych odsetek.

Koszt kiełbasy wyborczej zapisany zostanie prawdopodobnie w funduszu przeznaczonym na walkę z covid-19. Władza może wszystko, dlatego musi ją utrzymać za każdą cenę.

Czytaj także: Lex pilot, czyli wsparcie dla TVP. Czy w Polsce PiS działa już Ministerstwo Prawdy?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną