Gospodarka silnie hamuje, brak widoków na poprawę. Wkrótce będziemy szorować po dnie
Analitycy są nie tylko zaskoczeni, nie potrafią także dokładnie wskazać przyczyn, dlaczego prawie szuramy po dnie. Wojna wszystkiego nie tłumaczy.
Czytaj także: Co z tą wojną, inflacją, rządem? To rok wielkiej niepewności
Niepokoi tempo spadku
Niepokoi tempo spadku. Pierwsze trzy miesiące 2022 r. były przecież znakomite, gospodarka urosła aż o 8,6 proc. Padały nawet określenia, że nieco się przegrzała. Następne trzy były gorsze, wzrost stał się wolniejszy, wyniósł 5,8 proc., co także jest bardzo dobrym wynikiem. W trzecim wyniósł zaledwie 3,6 proc., a doniesienia GUS o ostatnim kwartale każą się wręcz zaniepokoić. Tak złych wiadomości nikt przecież się nie spodziewał. Co się dzieje? Dlaczego? Jaki będzie rok bieżący?
Jeśli popatrzymy na miniony rok szerzej, nie denerwując się spadkami kwartalnymi, powodów do niepokoju prawie nie widać, wzrost PKB liczony w całym roku wyniesie przecież 4,9 proc. To nie tylko nieźle, a byłoby wręcz doskonale, gdyby w tym roku było podobnie. Ale chyba nie będzie. Komisja Europejska właśnie obniżyła nam prognozę z 0,7 do 0,4 proc. PKB. A to już wygląda kiepsko, to rzeczywiście prawie szuranie po dnie. Druga zła wiadomość, jaką otrzymaliśmy z Brukseli – że to najgorsza prognoza od lat. Nasza gospodarka ma w tym roku rosnąć wolniej niż średnia unijna.
Czytaj także: Dlaczego PiS tylko udaje, że chce powstrzymać inflację
Inne kraje UE będą rosnąć szybciej
I wcale, zdaniem KE, nie będzie to cena, jaką zapłacimy za zbyt szybkie hamowanie najwyższej w UE, po Węgrzech, inflacji, czym straszył prezes NBP.