Bridge contract z Westinghouse, czyli napinamy atomowe muskuły. Do atomu wciąż daleko
Choć już wcześniej spółka Polskie Elektrownie Jądrowe (PEJ) dokonała wyboru przyszłego wykonawcy i dostawcy technologii, którym została amerykańska spółka Westinghouse Electric Company, to wizyta prezydenta USA stała się okazją do podpisania kolejnej umowy na prace przedprojektowe elektrowni jądrowej na Pomorzu. Jest to tzw. bridge contract obejmujący m.in. opracowanie szczegółowego Modelu Realizacji Inwestycji, przygotowanie oceny bezpieczeństwa oraz programu kontroli jakości, a także wybór potencjalnych dostawców. Polskie firmy mają być tu preferowane.
Czytaj także: Prąd z atomu w każdym domu? Zanim się pojawi, będzie nas słono kosztował
Ile to wszystko ma kosztować? Skąd pieniądze?
„Westinghouse przeprowadzi m.in. wstępną ocenę rozwiązań w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa fizycznego planowanej elektrowni jądrowej na Pomorzu oraz przygotuje dla polskiego inwestora listę wymagań niezbędnych do realizacji inwestycji, w tym dostosowania technologii AP 1000 do wszystkich lokalnych regulacji. Ponadto zostaną wypracowane zasady strategii zakupowej, w ramach której zostaną zidentyfikowani potencjalni dostawcy. Podpisana umowa zakłada także przygotowanie zasad zewnętrznego finansowania projektu, czyli wstępne oszacowanie wartości projektu” – czytamy w komunikacie spółki Polskie Elektrownie Jądrowe.
I właśnie ostatnie zdanie komunikatu sygnalizuje najważniejszy problem, jaki musi zostać rozwiązany, zanim w pomorskiej wsi Lubiatowo-Kopalino konsorcjum wykonawców Bechtel-Westinghouse zabierze się do budowy: trzeba ustalić, ile to wszystko ma kosztować i skąd wziąć na to pieniądze.