Niestandardowe i barwne wystąpienia prezesa NBP, które od czasów pandemii zastąpiły nudne i merytoryczne konferencje przedstawicieli Rady Polityki Pieniężnej, stają się dla części opinii publicznej źródłem jakiegoś rodzaju rozrywki. Ile w tym polityki pieniężnej, ile polityki po prostu, a ile strumienia świadomości samego prezesa Glapińskiego – z miesiąca na miesiąc coraz trudniej ustalić. Postaram się jednak uszeregować te półtorej godziny konferencji w kolejności od uwag najbardziej merytorycznych do najbardziej niespodziewanych.
Czytaj też: To ma być cud gospodarczy? W portfelach go nie widać
Czego się dowiedziałam
Zacznijmy od spraw kluczowych, czyli od inflacji. Prezes Glapiński powtórzył opublikowane dzień wcześniej najważniejsze rezultaty projekcji makroekonomicznej NBP. Wskazuje ona na stopniowe spowolnienie inflacji w 2023 r., nieco większe niż poprzednia edycja projekcji w listopadzie i przy marginalnie, ale jednak wyższym tempie wzrostu PKB. Glapiński podkreślił, że on sam jest bardziej optymistyczny niż projekcja i spodziewa się, że już we wrześniu inflacja może spaść do poziomu jednocyfrowego, a w IV kw. 2023 r. wyniesie ok. 7 proc.
Poznaliśmy też mniej więcej ramy, w jakich RPP mogłaby podejmować decyzje o zmianie wysokości stóp procentowych – otóż będzie „zaciekle, w granicach rozsądku i możliwości” inflację zwalczać.