Jarosława Frąckowiak, prezes firmy analitycznej PEX, wylicza: – Seniorów powyżej 75. roku życia jest 2,7 mln. Grupa osób w przedziale wieku 65–75 lat to dokładnie 7 mln 641 tys., a dzieci i młodzieży do 18. roku życia mamy w Polsce prawie 6,7 mln. To oznacza, że beneficjentów darmowych leków przybędzie ponad 14 mln. W sumie będzie ich 17 mln, a to prawie połowa społeczeństwa.
Niektórzy przyszli beneficjenci wierzą, że nie będą musieli płacić za wszystkie leki, bardziej sceptyczni, że tylko za te na receptę. Optymiści, że już od września, niedowiarki, że dopiero od nowego roku. Listy darmowych leków dla 65 plus i 18 minus też na razie nie ma, ale prezes NBP Adam Glapiński. już zapewnił, że budżetu państwa ten wydatek nie obciąży. W rozesłanym mediom komunikacie w rubryce „koszt” figuruje 0. Za darmowe leki ma zapłacić NFZ, co oznacza, że chronicznie niedofinansowanej ochronie zdrowia na leczenie zostanie jeszcze mniej. Według zapewnień ministra Niedzielskiego dokładnie o 1,01 mld zł. W tym kontekście drwiąco brzmią słowa prezesa NBP, który oświadczył: „przecież to nie ja będę dawał”. Fakt, za darmowe leki zapłacą pacjenci utrudnionym dostępem do leczenia. To pierwsze rozczarowanie. Są i inne.
Pułapka na lekarzy
Ewie Z. darmowe leki należą się już teraz. Od kilku lat ma zdiagnozowaną osteoporozę, raz w roku dostaje Prolię w zastrzyku, która wzmacnia kości. To drogi lek, kosztuje 622 zł. – Kiedy skończyłam 75 lat – opowiada – uznałam, że już nie muszę za niego płacić, Prolia jest w wykazie darmowych leków dla seniorów. W warszawskiej przychodni specjalizującej się w osteoporozie ponownie wykonała komplet badań potwierdzających chorobę i z wynikami udała się do lekarza po receptę, w tej samej placówce.