Nasze dane pięknie wystawione. Dostęp do informacji o naszym zdrowiu jest szeroki, pozbawiony kontroli i ochrony
JOANNA SOLSKA: – Po dymisji ministra zdrowia okazało się, że dostęp do naszych danych medycznych przez portal Gabinet.gov.pl może mieć każdy lekarz, jeśli zna nasz PESEL. Po licznych protestach ta możliwość została zablokowana. Możemy już spać spokojnie?
ROBERT MOŁDACH: – Co do zasady, będę bronił możliwości dostępu lekarzy do danych medycznych. Jak lekarz może właściwie zdiagnozować i leczyć pacjenta, jeśli nie ma wglądu w historię jego choroby, nie wie, jakie przyjmuje leki? Chory, często w starszym wieku, sam o nich nie pamięta. Więc podaje swój PESEL, wiedząc, że to oznacza jego zgodę na wgląd do danych medycznych.
Czytaj także: Wielki Brat z PiS patrzy w recepty. Niedzielski ujawnił, lekarze oburzeni
Z możliwości zajrzenia do naszych danych mogli też korzystać lekarze, którzy nigdy nie mieli z nami jako pacjentami do czynienia. Dlatego tak nas to przeraziło.
Obecnie na konto pacjenta zajrzeć może już tylko lekarz z przychodni POZ (podstawowej opieki zdrowotnej), w której pacjent ma swego lekarza pierwszego kontaktu. W każdym innym przypadku potrzebna jest zgoda.
Lista osób, dla których nasze dane medyczne nie są tajemnicą, jest jednak długa. Kiedy podajemy w aptece kod e-recepty i nasz PESEL, wszystkie przyjmowane przez nas leki widzi farmaceuta. Naszą historię choroby mógł przestudiować każdy lekarz i pielęgniarka w szpitalu i każdej innej placówce ochrony zdrowia, z którą kiedykolwiek mieliśmy do czynienia. Teraz te dane są już w centralnym systemie. Krąg upoważnionych stał się ogromny.
Zabiera panią pogotowie i w każdym szpitalu, do którego pani trafi, też powinni móc zajrzeć do pani danych medycznych.