Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Wielki Brat z PiS patrzy w recepty. Niedzielski ujawnił, lekarze oburzeni

Minister zdrowia w rządzie PiS Adam Niedzielski Minister zdrowia w rządzie PiS Adam Niedzielski Swedish Presidency of the Council of the EU / Flickr
Po raz kolejny w ostatnich dniach mamy incydent, gdy władza swój przywilej dostępu do informacji gromadzonych przez państwo o obywatelach wykorzystuje przeciw nim.

Najpierw komendant główny policji Jarosław Szymczyk zaprezentował publicznie rozmowę nagraną przez pogotowie, w której podano, że pani Joanna z Krakowa leczy się psychiatrycznie i zażyła pigułkę wczesnoporonną. Czym naruszył zakaz ujawniania danych wrażliwych. Potem prokurator generalny Zbigniew Ziobro i szef Biura Prezydialnego w Prokuraturze Krajowej Tomasz Szafrański ujawnili na konferencji prasowej dane dziewczyny napadniętej przez nacjonalistkę Marikę Matuszak na Marszu Równości w Poznaniu.

Czytaj też: Niedzielski w ostrym sporze z lekarzami. Pacjenci powinni się martwić

Wielki Brat z PiS patrzy

Teraz minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił na Twitterze informację o tym, jakie leki przepisał sobie lekarz, który wcześniej krytykował wprowadzone przez ministra ograniczenia możliwości wystawiania recept. Informacja o leku to informacja o zdrowiu pacjenta, któremu został przepisany. Ustawa o ochronie danych osobowych zakazuje ujawniania danych wrażliwych, do których należą te o stanie zdrowia czy poglądach.

Dane o zdrowiu są też chronione tajemnicą lekarską. Niedzielski dostęp do danych medycznych ma jako minister zdrowia, a więc także w tej roli ma obowiązek ochrony tajemnicy lekarskiej.

Te wszystkie zdarzenia dobrze ilustrują, jak olbrzymią wiedzę gromadzi o nas władza i jak to jest niebezpieczne. Wiedzą o nas praktycznie wszystko, poczynając od przedszkola, przez szkołę, gdzie cała uczniowska kariera zapisywana jest w elektronicznych formularzach i dostępna funkcjonariuszom władzy, przez dane gromadzone w ZUS, po dane z placówek medycznych (elektroniczny System Informacji Medycznej i Elektroniczne Konto Pacjenta).

Mają – praktycznie bez ograniczeń – dostęp do informacji lokacyjnych z naszych telefonów komórkowych, a więc mogą wiedzieć, gdzie jesteśmy, a nawet z kim. I do danych komunikacyjnych – w przypadku właścicieli samochodów i imiennych biletów komunikacji miejskiej. Oraz, oczywiście, do danych o karalności, danych majątkowych i podatkowych. Do tego władza PiS dała sobie kolejne uprawnienia, jak słynny rejestr ciąż (od października 2022). Mało tego, minister sprawiedliwości ma dostęp do każdych akt sądowych i informacji o ruchu spraw, a prokurator generalny – do każdej sprawy prowadzonej w prokuraturze i prawo ujawniania dowolnie wybranych informacji ze śledztw.

I jeszcze dostęp do danych z kontroli operacyjnej – nadal nie ma niezależnego nadzoru nad tym, co się dzieje z gromadzonym materiałem nieprzydatnym do ścigania przestępstw, czyli tzw. hakami. W końcu mają też dostęp do technologii – jak Pegasus – które potrafią omijać wszelkie ograniczenia prawne inwigilacji.

Czytaj też: Czarnek z Niedzielskim niszczą polską medycynę

Jak niebezpieczna jest zła władza

Gromadzenie wszystkich tych informacji ma służyć teoretycznie naszemu bezpieczeństwu i wygodzie. Władzy ma ułatwić doskonalenie usług publicznych. Od lat wciąż poszerza ona sobie dostęp do tych informacji, korzystając z przyzwolenia społecznego wywołanego zamachami terrorystycznymi z 11 września 2001 r.

Wprawdzie konstytucja (art. 51) mówi: „Władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym”. Ale rozumienie tego, co „niezbędne w demokratycznym państwie”, staje się coraz szersze.

Od lat organizacje praw człowieka i obrońców prywatności alarmują, że to poszerzanie władzy nad wiedzą o nas jest groźne, jeśli władza jej nadużywa. Teraz widzimy, że to zagrożenie jest naprawdę poważne. Tym bardziej że władza ma już serwery, które pozwalają kojarzyć te dane ze wszystkich baz ze sobą i tworzyć np. profile osobowe, a potem używać ich dla własnych interesów. Na przykład do kształtowania okręgów wyborczych tak, by gwarantowały jej wyborczą przewagę.

Jak mówią mądrzy ludzie: prawo trzeba tworzyć nie na dobre, a na złe czasy. A więc pamiętając, że zawsze może przyjść taka władza, która go będzie nadużywać.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną