Nie tylko tzw. Bezpieczny Kredyt 2 proc. zniknął z początkiem roku. Formalnie skończyły się także wakacje kredytowe, dzięki którym można było pomijać płacenie jednej raty kwartalnie, przenosząc ją na przyszłość. To rozwiązanie cieszyło się dużym powodzeniem – z ulgi skorzystało w ciągu półtora roku jej obowiązywania prawie 60 proc. osób uprawnionych (chodzi o ok. 1,1 spośród aktywnych 2 mln złotowych kredytów hipotecznych dla gospodarstw domowych). Podobnie jak preferencyjny kredyt także ta forma pomocy miała wesprzeć PiS w kampanii wyborczej. Wakacje były zatem dostępne bez względu na wysokość zarobków i sytuację finansową kredytobiorców. Jedyny warunek: trzeba było mieć kredyt złotowy, a nie walutowy. Frankowicze z tego wsparcia byli wykluczeni, bo poprzedni rząd uznał, że nie warto walczyć o ich głosy.
Oszczędzili i nadpłacili
Wakacje miały złagodzić skutki gwałtownych podwyżek stóp procentowych, a co za tym idzie, wskaźników WIBOR 3M i WIBOR 6M, używanych do wyliczania wysokości bieżących rat. Tyle że skorzystali z nich – podobnie jak z kredytu 2 proc. – zarówno naprawdę potrzebujący, jak i ci wszyscy, którym w ten sposób udało się po prostu sporo zaoszczędzić. Świadczą o tym najnowsze oficjalne dane. Wynika z nich, że osoby, które pominęły zapłatę części rat, jednocześnie wydały aż 19 mld zł na nadpłacanie kapitału swoich pożyczek. To dane obejmujące okres do połowy ubiegłego roku. Okazuje się, że łączna kwota wydana na wcześniejszą spłatę kapitału była w ich przypadku aż o 29 proc.