Koalicja w krainie czarów
W pisowskiej krainie czarów: problem z CPK i nie tylko. Ile już zapłaciliśmy i co z tym teraz zrobić
Najwięcej emocji budzi oczywiście pytanie: co zrobić ze sztandarowym projektem PiS czyli Centralnym Portem Komunikacyjnym. „Debata o przerwaniu budowy CPK jest bez sensu. PiS tej budowy przecież nawet nie zaczął. Równie dobrze można dyskutować o jakości elektrycznych aut Izera” – ironicznie skwitował to na platformie X premier Donald Tusk. „Tusk jak zwykle manipuluje, żerując na ignorancji swoich wyznawców” – odpowiedział Marcin Horała, polityk PiS, były pełnomocnik rządu ds. CPK. I wyliczył, jak wiele już zrobiono, głównie w dziedzinie projektowania portu i linii kolejowych, uzyskiwania niezbędnych zgód i innych formalności, a także rozpoczętego już wykupu gruntów.
Z jego relacji wynika, że właściwie za moment budowa mogłaby się rozpocząć, a w 2028 r. skończyć. No, może w 2029 albo 2030, ale nie bądźmy tacy drobiazgowi, korygował daty w jednym z wywiadów. – I tak jest ze wszystkim, co wiąże się z CPK. Podawane są różne daty, różne kwoty, różne wielkości – wydatków, prognoz ruchu, liczby pasażerów, wielkości ładunków itd. Ale kiedy próbuje się dowiedzieć, co to za wyliczenia, i z czego wynikają, to okazuje się, że nie wiadomo. Nic do niczego nie pasuje, przyjmowane są jakieś fantastyczne założenia dotyczące rosnącego popytu czy liczby pasażerów transferowych, którzy będą przylatywali do Baranowa, by polecieć dalej. Nikt tego nie weryfikuje ani nie przywiązuje do tego wagi. Jak to działa w praktyce, dobrze ilustruje inna inwestycja lotnicza rządu PiS: port lotniczy w Radomiu. Miał kosztować 400 mln zł, a kosztował 800 mln zł. Miał obsługiwać 250–300 tys. pasażerów rocznie, a w ubiegłym roku obsłużył 103 tys. – wyjaśnia dyrektor Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR.
Tymczasem Marcin Horała nie wychodzi z roli i mobilizuje parlamentarzystów nie tylko własnej partii do obrony CPK i innych wielkich projektów PiS.