Dzisiaj znikają z ulic ostatnie kioski Ruchu – niewielka liczba przetrwa, ale już prowadzona na własny rachunek przez dotychczasowych ajentów, którzy postanowili je przejąć. Upadek tej marki o ponadstuletniej tradycji to spektakularna porażka Orlenu. Najpotężniejszy polski koncern nie był w stanie znaleźć miejsca dla Ruchu na naszym rynku. Kontrolę nad nim przejął w 2020 r. (zapłacił 130 mln zł za 65 proc. akcji) – raczej z powodów politycznych niż biznesowych. Jednak Daniel Obajtek, ówczesny szef Orlenu, zapewniał, że Ruch będzie filarem nowej działalności koncernu, w którą wpisywało się również przejęcie spółki Polska Press, wydającej szereg gazet regionalnych. Obajtek obiecywał aż 900 nowoczesnych salonów pod nazwą Orlen w Ruchu. Połączenie tych dwóch bardzo rozpoznawalnych marek miało zagwarantować sukces.
Czytaj także: Kioski Ruchu w bezruchu. W zeszłym roku upadał jeden dziennie
Orlen i Ruch pokonane przez Żabkę
Wiadomo było, że Ruch oparty na sprzedaży prasy drukowanej czy biletów komunikacji miejskiej nie ma szans na przetrwanie. Saloniki Ruchu miały zatem łączyć usługi logistyczne (odbiór paczek), drobną gastronomię i sprzedaż różnych podstawowych produktów. Ta strategia zakończyła się klęską. Salonów Orlen w Ruchu powstało zaledwie kilkadziesiąt. Orlen przegrał konkurencję przede wszystkim z Żabką, która zaraz otworzy swój sklep numer 11 000 w Polsce. To właśnie Żabka i inne sklepy typu convenience zaspokajają te potrzeby, które miały uratować Ruch.