Mieliśmy Izerą zadziwić świat, pokazać, że Polak potrafi robić dobre i tanie auta elektryczne. Minister energii Krzysztof Tchórzewski przekonywał w 2017 r., że „inicjując projekt rozwoju elektromobilności, chcieliśmy przede wszystkim, żeby polski samochód elektryczny był dostosowany do potrzeb Polaków”. W tym roku właśnie miało jeździć po polskich drogach milion aut elektrycznych i to w dużej części polskiej produkcji. Chcieli dobrze, a wyszło jak zawsze. Setki milionów przepalone, auta nie ma, a gdyby nawet było, byłby to chiński elektryk firmy Gelly z włoskim nadwoziem i polskim logo. Ostatnie przymiarki cenowe, zanim ogłoszono, że auto nie powstanie, mówiły o cenie ok. 170 tys. zł. Nie na kieszeń przeciętnego Polaka.
Leapmotor T03 – elektryczny maluch
Tymczasem w Tychach, w dawnych zakładach Fiat Auto Poland, należących dziś do koncernu Stellantis, tam, gdzie kiedyś wytwarzane były słynne maluchy, czyli Fiaty 126p, ruszyła produkcja elektrycznego malucha Leapmotor T03. Kształtem zbliżony jest nieco do produkowanego tu do połowy zeszłego roku Fiata 500. Marka Leapmotor brzmi dość egzotycznie, ale musimy się do niej przyzwyczaić jak do innych marek z Państwa Środka. To chiński producent e-aut, który powstał 2015 r. jako start-up i – jak to w Chinach bywa – rozkręcił produkcję aut elektrycznych na taką skalę, że niebawem zgłosił się do niego wielki europejski koncern Stellantis. Stworzyli spółkę Leapmotor International, a owocem tego mariażu jest właśnie produkcja modelu T03 w Tychach. Może określenie „produkcja” jest trochę na wyrost, bo chwilowo jest to montaż SKD, ale auto jest intrygujące: z segmentu A, ale czterodrzwiowe z silnikiem o mocy 95 KM.